Można powiedzieć, że piorunem nam to poszło. Raz dwa się uwinęliśmy. Ćwierć wieku temu radowaliśmy się niezmiernie z obalania murów, teraz nie mamy nic przeciwko temu, by zacząć je budować.
Można powiedzieć, że piorunem nam to poszło. Raz dwa się uwinęliśmy. Ćwierć wieku temu radowaliśmy się niezmiernie z obalania murów, teraz nie mamy nic przeciwko temu, by zacząć je budować.
Zaznaliśmy przyjemności europejskich podróży, bez paszportów i granic, ale obecnie utrzymujemy, że gdyby te granice tu i tam przymknąć, nie byłoby to takie całkiem złe, a może i chwilowo dobre. Do europejskich murów przecież nie my się już dobijamy. Do nas się dziś dobijają. Uciekinierzy, uchodźcy, wygnańcy, imigranci, zbiegi, tułacze... Z własnego doświadczenia wiemy, że na żale ten świat nie ma ucha. A ponieważ teraz my jesteśmy „świat”, wiemy to nawet lepiej. Dość mamy własnych żalów, cudzych nam nie trzeba.