Misterium Męki Pańskiej w Sokołowskim Ośrodku Kultury.
Misterium Męki Pańskiej w Sokołowskim Ośrodku Kultury.
Piotr Zdzieborowski nie zabiegał, by zagrać Jezusa. Skoro dostał propozycję, po krótkim namyśle zgodził się i nie żałuje.
- To ciekawa rola. Niełatwo jest oddać emocje człowieka, który wie, że niedługo ma umrzeć, a potem zmartwychwstać, dając ludziom nadzieję. Musiałem połączyć aktorstwo z przeżyciami czysto duchowymi – opowiada.
Jest dumny ze swojej roli i wkładu w przedstawienie:
- Koniec jest szczęśliwy i pokazuje ludziom, że ich problemy są przejściowe - wyjaśnia Piotr Zdzieborski.
W rolę szatana wcieliła się jego siostra – gimnazjalistka Aleksandra Zdzieborska. Jej rola była epizodyczna. Mimo to podeszła do niej poważnie.
- Oglądałam filmy typu „Pasja” ale także seriale z czarnymi charakterami.
Rodzeństwo znalazło się w gronie zapaleńców, którzy w sobotni wieczór, 19 marca wystawili na deskach Sokołowskiego Ośrodka Kultury „Misterium Męki Pańskiej”. Wśród twórców spektaklu są osoby w różnym wieku. Różne były też motywy uczestniczenia w projekcie, reżyserowanym przez Ewę i Mirosława Grochowskich. Jedni chcieli sprawdzić się aktorsko, inni podtrzymać rodzinne zwyczaje i lepiej przygotować do świąt Wielkiej Nocy. Wszyscy należą do sokołowskiej Parafii Miłosierdzia Bożego.
A tradycją tej parafii jest wspólne wystawianie Misterium Męki Pańskiej. Przedstawienie zostało wystawione po raz pierwszy pod koniec lat 90. z inicjatywy ks. Henryka Sączka. W tym roku, po kilkuletniej przerwie, parafianie wrócili do tej tradycji. Doszło do tego właśnie z inicjatywy Ewy i Mirosława Grochowskich. Misterium po raz pierwszy wystawiono poza murami kościoła - w ośrodku kultury.
BLISKOŚĆ JEZUSA I APOSTOŁÓW
Scenariusz napisało dwóch salezjanów: ks. Franciszek Harazim i ks. dr Antoni Hlonda.
- Do naszej wersji dodaliśmy scenę ukrzyżowania Chrystusa, której nie było w scenariuszu – mówi Mirosław Grochowski. - Chcemy dostarczyć niezapomnianych wrażeń widzom, a także pomóc im i sobie godnie przygotować się do świąt Wielkiej Nocy. Próby trwały dwa miesiące, przed premierą odbywały się nawet kilka razy w tygodniu.
Udział w misterium to dla aktorów przeżycie duchowe. Grający Świętego Piotra Jan Niemirka przyznaje, że chciał zagrać tę postać:
- Zależało mi na tym, żeby lepiej zrozumieć bliskość Jezusa i apostołów – mówi.
Dla nastoletniego Bartosza Anielskiego, który włączył się do tłumu odprowadzającego Chrystusa na Golgotę, było to poważne wyzwanie aktorskie.
- Nie było mi łatwo krzyczeć, żeby ukrzyżować Jezusa, bo jestem chrześcijaninem. Ale potem dałem już sobie z tym jakoś radę – przyznaje Bartek.
NIEZŁY JUDASZ
Grzegorz Wrzosek wcielił się w rolę Judasza. Występowanie w misterium to dla niego rodzinna tradycja: 15 lat temu jego brat grał tę samą rolę.
- Dlatego ja też chciałem zagrać Judasza. Trochę konkuruję z bratem. Zamierzam mu udowodnić, że zagram lepiej – mówi ze śmiechem. I dodaje: - Mojej mamie koleżanki niedawno powiedziały, że wychowała dwóch niezłych Judaszy…
Mama odpowiedziała: „Po prostu mają talent”.
Twórcy zadbali o scenografię. Za plecami aktorów prezentowano przeźrocza przedstawiające krajobrazy Jerozolimy, budynki i wnętrza z czasów Chrystusa. Gdy Jezusa przybijano do krzyża, scenę spowijało czerwone światło symbolizujące krew. Był to bardzo widowiskowy moment. Potem krzyż został ustawiony pionowo. Aktor grający Chrystusa zawisł 3 metry nad sceną. Po śmierci Jezusa głośne, budzące grozę dźwięki piorunów dodawały dramatyzmu. Religijnym uzupełnieniem były płynące z głośników fragmenty wielkopostnych pieśni.
Większość kostiumów aktorzy przygotowali samodzielnie. Te bardziej skomplikowane dla głównych postaci, np. Piłata, zostały uszyte na zamówienie. Następna okazja by obejrzeć „Misterium Męki Pańskiej” w Sokołowie Podlaskim – już za rok.
Zdjęcia: Janusz Mazurek
najnowsze
popularne