Z Mirosławem Grelukiem rozmawia Mariola Zaczyńska.
Z Mirosławem Grelukiem rozmawia Mariola Zaczyńska.
W CKiS można oglądać wystawę „Różnorodność” Mirosława Greluka. Artysta zaprezentował 100 obrazów wykonanych w różnych technikach i stylach. To przekrój dorobku znanego społecznika, performera i malarza. I jest to jego pierwsza od 24 lat wystawa indywidualna.
Świadomie zaniechałeś wystaw swoich prac, gdy zacząłeś organizować Grelowiska, czyli bale charytatywne, na których zresztą było bardzo artystycznie, bo gwoździem programu zawsze były aukcje obrazów. Czy ta wystawa oznacza koniec Grelowisk?
– Grelowiska będą, najbliższe planuję w przyszłym roku, gdy uspokoi się sytuacja z pandemią. Ta wystawa jest pewnego rodzaju powrotem do aktywności. Ostatnie lata były dla mnie trudne.
Wycofałeś się z życia publicznego ze względu na kłopoty ze zdrowiem bliskiej ci osoby... „Różnorodność” jest miłym przypomnieniem Twojego dorobku. Aż szkoda, że nie organizowałeś wystaw regularnie.
– Nie robiłem ich świadomie. Prawdziwą satysfakcję przynosiła mi działalność dobroczynna. A wystawy? Co one wnoszą? To tylko pompowanie własnego ego. Ja swojego nie muszę. Widzę często w takich wydarzeniach dużo narcyzmu, chęci sprzedania siebie, egoizmu. Ja w takiej roli źle się czuję.
Oj, chyba artyści nie polubią Cię za te słowa. Ale chyba i tak funkcjonujesz poza lokalnym środowiskiem artystycznym. Nie brakuje Ci takich środowiskowych spotkań, rozmów?
najnowsze
popularne