Pierwszomajowo, ale sierpniowo
Siedlce
2010-08-20 13:17:23
liczba odsłon: 3074
Waldemar Koperkiewicz: - To znakomite kompozycje uznanych muzyków i teksty wielkich poetów.
Zacznijmy w sposób typowy dla akademii ku czci, czyli od ideologii. Dopiero potem przejdziemy do części artystycznej. „Okres tuż po II wojnie światowej jest czasem odległym, a dodatkowo podlegającym różnego rodzaju manipulacjom, czemu sprzyja brak historycznej perspektywy i, co za tym idzie, spokojnej oceny wszystkich aspektów ówczesnego życia. Ponieważ historia to ciągłość, a nie wybiórczość, warto tę ciągłość wykazać poprzez losy ludzi i zjawisk oraz powtarzalności mechanizmów społecznych”.
Ani pochwała, ani krytyka
Kto tak uważa? Twórcy spektaklu „Umiłowany kraj”, który 27 sierpnia zaprezentuje Teatr „Es”, działający przy siedleckim Centrum Kultury i Sztuki. Jak zdradza pomysłodawca i reżyser, Andrzej Głowacki, na przedstawienie złożą się piosenki oraz pieśni z okresu wczesnego PRL-u.
- Staramy się opowiedzieć historię grupy ludzi, którzy są z jednego kraju i jednego czasu. Ale nie będzie to spektakl ani apologetyczny w stosunku do systemu komunistycznego, ani krytykujący ten okres jako coś od początku do końca niedobrego. Może to bywało niedobre, ale było prawdziwe, choćby zaangażowanie tych ludzi i chęć budowy czegoś nowego. Trudno się z tego śmiać, bo to również kawałek dziejów naszej ojczyzny - dodaje Głowacki. Wtóruje mu Waldemar Koperkiewicz, odpowiedzialny za stronę muzyczną. - Przecież takie było nasze życie. Mamy udawać, że go nie było? Dlatego „Umiłowany kraj” może być małą lekcją historii dla młodzieży, a dla dorosłych okazją do sentymentalnych wspomnień - zapowiada.
Ale nie tylko o obraz lat 50. chodzi twórcom przedstawienia. „Ważniejsze będzie namalowanie zbioru zachowań, które były niezbędne w latach odbudowy i zostały umiejętnie wykorzystane przez siły rządzące całym krajem. Niektóre z tych zachowań po latach stały się wstydliwe, niektóre słowa i hasła - wytarte” - komentuje Głowacki. I dodaje, że „Umiłowany kraj” ma zmusić do refleksji nad tym, co dziś znaczą: ojczyzna, patriotyzm czy przyjaźń.
Pierwszomajowo
Choć Teatr „Es” przyzwyczaił już odbiorców do „musicali poetyckich”, tym razem będzie wyłącznie śpiewająco. - Tylko pieśni i piosenki z tego okresu - mówi A. Głowacki. - Nie zabraknie oczywiście utworów masowych, które towarzyszyły ludziom w latach 50., jednak jest też kilka nieznanych, a ładnych utworów. Część wykorzystano w propagandzie, ale warto się im wnikliwiej przyjrzeć. Czasem okazują się bardzo wzruszające - uważa. - Bo są po prostu świetnie napisane - wchodzi mu w słowo Koperkiewicz. - Dziś nikt tak nie umie. To znakomite kompozycje uznanych muzyków i teksty wielkich poetów, którzy zbłądzili może nie pod strzechy, ale pod komitety - śmieje się.
Reżyser zapowiada, że utwory zostaną wykonane tak, jak się je wówczas śpiewało, czyli z zaangażowaniem. - Przecież w pieśniach masowych chodzi o młodość, spontaniczność - zgadza się kierownik muzyczny. - Oczywiście będą żarty, ale staramy się nie parodiować na siłę. Mnie motywacja, żeby wyśmiać każdą pieśń, skończyłaby się po trzecim numerze. Ale pamiętajmy, że część tych utworów jest wesoła - podkreśla Głowacki.
Pierwszomajowo będzie podczas spektaklu także w warstwie pozamuzycznej. - Chcemy przypomnieć, jak wyglądała trybuna i pochody. Pokażemy też zbiorowisko ludzi zgromadzonych na takim święcie. Będzie kiełbasa zawijana w gazetę i rozdawana z samochodów, bigos czy wata cukrowa. Pojawią się ochotnicy kierujący ruchem oraz tajemnicze postacie, które nie ingerując sterują całą sytuacją
- zdradza A. Głowacki. Klimatu mają też dopełnić archiwalne materiały filmowe i... orkiestra dęta.
Czas i miejsce
Początkowo premiera miała się odbyć 1 maja. - Pasowało nam, że jest nadal dniem wolnym od pracy, i że maj to czas wiosenny, sprzyjający eksplozji radości - mówi Waldemar Koperkiewicz. - Spektakl był gotowy właściwie miesiąc wcześniej. Ale przed 1 maja wydarzył się 10 kwietnia, więc zrezygnowaliśmy z pierwotnego terminu - wyjaśnia Głowacki. Przesunięcie sprawiło, że teraz Teatr „Es” na nowo pracuje nad „Umiłowanym krajem”. Reżyser tłumaczy, iż duża w tym wina okresu letniego, bo część młodego w końcu zespołu korzysta z wakacji. Czy w związku z tym pojawiają się nowe pomysły? - One się muszą pojawiać - odpowiada tajemniczo.
Oprócz czasu najnowsze przedstawienie siedleckiego teatru nie miało szczęścia także jeśli chodzi o miejsce. - Najpierw planowaliśmy dużą scenę. Potem pojawił się pomysł wielkiego namiotu przy siedzibie Centrum, a później zaproponowano halę OSiR-u. Ostatecznie spektakl odbędzie się w sali „Orchidea”. Podejmujemy wyzwanie, bo to scenografia trochę jak w pałacu władzy, duży hol urzędu wojewódzkiego - ocenia Andrzej Głowacki.
Premiera „Umiłowanego kraju” stanie się częścią siedleckich obchodów 30-lecia Porozumień Sierpniowych. - To równie dobra okazja, chociaż zdaję sobie sprawę, że w kontekście takiej rocznicy ten materiał zabrzmi nieco inaczej - mówi Koperkiewicz. - Po Porozumieniach zaczęła się w naszym kraju zmiana, której skutki odczuwamy do dzisiaj. Dzięki niej, to co pokażemy, można już odbierać jako skansen, ale i okazję do porównania tego, jacy byliśmy wtedy, z tym, co jest teraz.
Spektakl obejrzeć będzie można już 27 sierpnia. Wstęp wolny. - Im więcej ludzi, tym będzie fajniej, bo na tym chyba polega cała zabawa - podkreśla szef muzyczny Teatru „Es”. Choć w przypadku pierwszomajowej imprezy powinno się chyba powiedzieć: obecność obowiązkowa...
Bartosz Szumowski