Problem nie do rozwiązania?
Siedlce
Bezdomni koczujący na siedleckim dworcu PKP. fot. J. Mazurek
Na siedleckim dworcu PKP z dnia na dzień przybywa bezdomnych. Przyjeżdżają z całej Polski. Z problemem tym nie może uporać się ani Urząd Miasta, ani siedlecki Polski Komitet Pomocy Społecznej. Jednak najwięcej kłopotów bezdomni przysparzają firmie sprzątającej dworzec - co noc brudzą hale i zanieczyszczają toalety.
Zakłady Usługowe „Centrum Usługa” z Warszawy od lat zajmują się sprzątaniem hali siedleckiego dworca. Firma robi wszystko, by panował tam ład i porządek. Mimo to wiele osób skarży się, że w dworcowej hali zwyczajnie śmierdzi. To nie wina firmy sprzątającej.
- Bezdomni koczują w hali od zawsze. Jednak ostatnio problem ten nasilił się. Są brudni i po prostu śmierdzący. Nie umiem sobie poradzić z tym problemem. Byłam już wszędzie: w siedleckim Urzędzie Miasta, w straży miejskiej, w PKPS i MOPR. Każdy rozkłada ręce, bo bezdomnego nie można zmusić, by poszedł do schroniska. Poza tym musi być trzeźwy, a to chyba największy problem – mówi szefowa firmy sprzątającej.
Pani Basia woli zachować anonimowość. Nie chce być źle zrozumiana. Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że chodzi o ludzi, a nie o zwierzęta. Nie chce dworcowych kloszardów przeganiać w nieskończoność.
- Niech śpią, ale na miłość boską niech przynajmniej raz na jakiś czas się umyją. Rozmawiam z nimi, proszę, ale to na nic. Czasami kupię im zupę. I co? Raz po takich upominaniach zarysowali mi samochód. Najgorsze jest to, że przybywa młodych bezdomnych i kobiet – opowiada pani Basia.
Kłopoty, jakie sprawiają kloszardzi, można by wyliczać długo. Śpią w hali dworca na ławkach i schodach. Nie myją się miesiącami. Zamykają się w toaletach i brudzą je. Pani Basia myśli, że być może robią to złośliwie...
- Toalety otwiera się po wrzuceniu monety. Bezdomni potrafią wejść razem z podróżnym, przytrzymać sobie drzwi, gdy ten wychodzi i w otwór, gdzie wrzuca się pieniążek, napchać papierków. Ostatnio moja pracownica przyjechała o 5 rano na dworzec, by posprzątać. Co zastała? Na wszystkich ścianach były fekalia. Bezdomni, zazwyczaj pijani, wymiotują i załatwiają swoje potrzeby gdzie im się podoba. Pomimo iż czyścimy wszystko specjalnymi środkami i dezynfekujemy, to smród i tak zostaje – skarży się pani Basia.
Szefowa firmy sprzątającej szukała pomocy w wielu placówkach. Nie raz dzwoniła na policję czy do straży miejskiej. Rozmawiała także z ochroną dworca, pracownikami MOPR i PKPS. Według niej wszyscy bagatelizują problem.
Zostało Ci do przeczytania 59% artykułu
Aby przeczytać całość kup e-wydanie nr 39/2010:
najstarsze
najnowsze
popularne