Odwilż i Nowy Rok

Artykuł drugiej potrzeby

Dariusz Kuziak 0000-00-00 00:00:00 liczba odsłon: 4187

Będą jeszcze śniegi przepastne, puchowe. Będą mrozy nocne, tęgie, siarczyste. Będą styczniowe poranki, całe siwe od zimna. Ale nic to. Nic to, Baśka, jak mawiał Wołodyjowski. Zimę, tę kalendarzową, mamy przed sobą, ale zaliczyliśmy też już pierwszą zimową odwilż. Pierwszą odwilż, która, węglem w kominie zapisać, przyszła do Siedlec w Wigilię, mamy zaliczoną. A odwilż to widomy znak, że żadna zima nie jest niezwyciężoną, każda kiedyś musi się cofnąć.

Żadna zima nie może nieustannie narastać, żaden śnieg nie może piętrzyć się w nieskończoność. Żaden, żeby nie wiem jak ściśnięty w rurce termometru, Celsjusz nie jest w stanie spadać bez końca. Czasami musi odpuścić, zelżeć, pofolgować. My to wiemy i zima to wie. Jak coś przyszło miesiąc przed czasem, może i miesiąc wcześniej odejść. Nie mieszkamy ostatecznie na Syberii, gdzie zima trwa tylko dziesięć miesięcy w roku. (Bo potem to już tylko lato, lato i lato.)
Jest ostatni tydzień 2010 roku. Cała, prawie cała, zima przed nami, ale teraz to już będzie z górki. Świetlista oś naszej planety właśnie odbiła się od gwiezdnego Koziorożca (stąd te świąteczne dzwoneczki) i rozpoczęła majestatyczny odwrót w stronę Raka. Nastał kres mroków przepastnych. Kryzys minął. Zaczął się przyrost światłości dziennej i ogólne nabieranie mocy. Na Boże Narodzenie przybywa dnia na kurze stąpienie, na Nowy Rok – na barani skok.
Dzień już, mówią w radiu, o dwie minuty dłuższy od najkrótszego. Jeszcze tydzień czy dwa, góra, dwa miesiące - zacznie kapać z dachów i ptaki zaświergolą wśród nagich gałęzi. Zima wasza, wiosna nasza, szanowne bałwany!

Nawet jeśli ubiegłoroczny bilans (przełom roku to czas bilansów) nie zachwyca nas, jeśli nie wypada zadowalająco  -  nic to. Nic to, Baśka. Co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr. Stare minęło i przepadło. Nie wlewa się, jak mówi Pismo, młodego wina do starych bukłaków. Pamiętajmy o tym, gdy w sylwestra pękać będą kolejne buteleczki. Dość ma dzień (i rok) swojej biedy. Przyjdzie czas, stopnieją lody na Mikaszewie i dzwony zgrają nad winnicami pod Orvieto.
Nowy Rok 2011, czyściutki jak nowy kalendarz, leży przed nami. Od nas zależy, czym jakim charakterem pisma i jakim kolorem atramentu go zapiszemy, co sobie  postanowimy i co się nam spełni. Cudowną moc, wierzajcie mi, mają noworoczne postanowienia.
Postanówmy więc sobie wszyscy, że w tym roku pójdzie nam już lepiej. Że teraz, starsi przecież, mądrzejsi, nauczeni doświadczeniem, postaramy się, żeby nie tak głupio, że staranniej, z większą troską, uważniej i z większą miłością… (Nie znoszę wielokropków, ale tym razem, na dobrą wróżbę, czynię wyjątek.)
Stary rok minął, parę marzeń zostało. Niech się spełnią…
Wszystkim.
Komentarze (1)

Komentarz został dodany

Twój komentarz będzie widoczny dopiero po zatwierdzeniu przez administratora

Dodanie komentarza wiąże się z akceptacją regulaminu

  • najstarsze

  • najnowsze

  • popularne

Klauzula informacyjna
Szanowny Użytkowniku

Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” zaktualizowała swoją Politykę Prywatności. Portal tygodniksiedlecki.com używa cookies (ciasteczek), aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” i jej Zaufani Partnerzy używają plików cookies, aby wyświetlać swoim użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy. Korzystanie z naszego serwisu oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Można zmienić ustawienia w przeglądarce tak, aby nie pobierała ona ciasteczek.