Bo nauczyciel zawsze ma rację
Siedlce
14-letni Mateusz spóźnił się na lekcję angielskiego zaledwie trzy minuty. Wyleciał za to za drzwi. Ojciec chłopca zainterweniował natychmiast. Nauczyciel obrażony wyszedł z klasy, a następnie opuścił szkołę… na kilka dni.
Mateusz uczy się w pierwszej klasie siedleckiego gimnazjum. Jest ciężko chory. Czeka na przeszczep wątroby. Rodzice wybrali prywatną szkołę, bo chłopiec często opuszcza lekcje. Indywidualne podejście do ucznia w niepublicznej placówce pomaga nadrabiać Mateuszowi zaległości.
Do szkoły, która mieści się na drugim końcu miasta, rodzice wożą codziennie Mateusza samochodem.
- Przystanek jest blisko naszego domu, ale nie możemy ryzykować. Mateusz często źle się czuje. W każdej chwili może zasłabnąć. Jazda autobusem to zbyt duże ryzyko. Ponadto nie ma gwarancji, że w czasie złych warunków pogodowych, np. śnieżycy, przy oblodzonych drogach, autobus dojedzie na czas – mówi mama Mateusza.
Pewnego dnia, gdy tata wiózł Mateusza do szkoły, zabrał po drodze koleżankę chłopca. Stali w korku. Dzieci wbiegły do szkoły chwilę po godzinie ósmej. Mateusz miał pecha, gdyż pierwszą lekcją był język angielski z Krzysztofem M. Nauczyciel ten nie toleruje spóźnień.
- Mateusz spóźnili się trzy minuty. Wszedł do klasy, nauczyciel wskazał mu drzwi, wyrzucając syna z lekcji. Syn od razu do mnie zadzwonił. Nie odjechałem jeszcze spod szkoły, więc postanowiłem wyjaśnić tę sytuację – opowiada tata Mateusza
- Zapukałem do klasy, prosząc nauczyciela o rozmowę. Próbowałem wytłumaczyć, że wyjechaliśmy być może pięć minut za późno, bo Mateusz miał w nocy bóle, nie spał do 3 rano i ociągał się trochę z przygotowaniem do wyjścia. Pedagog nie chciał mnie wysłuchać. Wskazał mi palcem drzwi. To mnie zirytowało. Doszło między nami do sprzeczki, po czym anglista ostentacyjnie opuścił klasę, pozostawiając uczniów bez opieki, a następnie opuścił budynek szkoły. Nie było go przez kilka dni! Bez żadnego zwolnienia czy urlopu – dodaje ojciec Mateusza.
Zostało Ci do przeczytania 76% artykułu
Aby przeczytać całość kup e-wydanie nr 7/2011:
najstarsze
najnowsze
popularne