Nasza, choć smoleńska

Artykuł drugiej potrzeby

Dariusz Kuziak 0000-00-00 00:00:00 liczba odsłon: 4233

No to, chwała Bogu, znormalizowaliśmy stosunki z Rosją. Znormalizowaliśmy i ociepliliśmy. Ociepliliśmy tak udatnie, że zrobiło się gorąco. W ubiegłym tygodniu na konferencji prasowej w Moskwie było tę normalizację i to ocieplenie bardzo dobrze widać. Rosyjscy eksperci rugali naszych pilotów zupełnie normalnie i na gorąco. Że samobójcy, że źle wyszkoleni, że nie przestrzegają procedur, że nawet szympans na wieży kontrolnej by im nie pomógł. Pełna normalizacja oraz należyty porządek.
Zupełnie się rosyjskim ekspertom nie dziwię. Mogli się po Polsce przejechać od góry do dołu, więc nie przepuścili okazji. Nasz był samolot, nasz prezydent na pokładzie, nasi lotnicy za sterami, więc i katastrofa jest nasza, choć smoleńska. Liczyć na pobłażanie przyjaciół Moskali byłoby naiwnością. Może się nasz premier jeszcze nie raz czule uściskać z rosyjskim premierem, nic to nie zmieni.
Z sąsiadami, wiadomo, lepiej żyć w zgodzie. Dobre stosunki z Rosją są nam więc niezbędnie potrzebne. Nie wiadomo tylko do czego. Może w mojej podstawówce poniewierało się za wiele obowiązkowo prenumerowanych „Wiesiołych Kartinek” i „Murziłek”, może przymusowe składki na Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Radzieckiej teraz bokiem mi wychodzą, ale ja naprawdę na stare lata nie muszę mieć ciepło z Rosjanami. Jak jest ciepło, to dobrze. Ale jak powieje chłodem, przeżyję. Nie muszę się napraszać o dialog, o ocieplenie i dobrosąsiedzkie stosunki. Po dziesięcioleciach zbyt silnych uścisków, mogę sobie odpuścić i odpocząć.
Nie będę Rosjan prostował ani ustawiał. Chcą wierzyć, że Putin jest najprzystojniejszy na świecie? Proszę bardzo. Mieszkać w kraju, gdzie – jak na procesie Chodorkowskiego – sędzia dostaje gotowy wyrok wprost na salę sądową? Ich sprawa. Trują Litwinienkę radioaktywnym świństwem w herbacie? Nie ja ich będę uczył standardów.

Mnie interesuje Polska i polskie standardy. Nie ma co krzyczeć, że Rosja, analizując przyczyny katastrofy smoleńskiej, szarga „honor polskiego żołnierza” i obraża „godność narodu”. Żadna sejmowa uchwała ani najbardziej stanowcza rezolucja nic tu nie pomoże. To był, powtórzę, nasz samolot z naszym prezydentem. I nasza ogromna tragedia, która nie powinna się zdarzyć. Honor i godność ważna rzecz. Ale nie ocalimy ich, idąc w zaparte ani zamiatając swoje śmieci (czyli błędy) pod dywan, krzycząc, żeśmy niewinni, bo winni są kontrolerzy na lotnisku w Smoleńsku. Rosjanie nie widzą swojej winy – ich problem. My mamy swoje, polskie grzechy.
Z tragedii smoleńskiej wyjdziemy mocniejsi tylko wtedy, jeśli wierni staropolskiemu przysłowiu, będziemy mądrzy po szkodzie. Gdy na własnym podwórku wprowadzimy wszystkie te rzeczy, które tak bardzo nas nudzą: szkolenie, procedury, przepisy, porządek. Najgorsze, co można zrobić, to wierzyć, że jesteśmy bez winy. Bo wtedy nigdy się nie poprawimy.
Nie wierzmy, że polski lotnik to i na drzwiach stodoły poleci. Żwirko i Wigura oraz dywizjon 303 to były piękne, romantyczne czasy, ale minione. Historia, nawet najbardziej chwalebna, nie fruwa.
Nawet nie myślałem, że mam w sobie tyle szarego pozytywizmu.  
Komentarze (0)

Komentarz został dodany

Twój komentarz będzie widoczny dopiero po zatwierdzeniu przez administratora

Dodanie komentarza wiąże się z akceptacją regulaminu

Klauzula informacyjna
Szanowny Użytkowniku

Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” zaktualizowała swoją Politykę Prywatności. Portal tygodniksiedlecki.com używa cookies (ciasteczek), aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” i jej Zaufani Partnerzy używają plików cookies, aby wyświetlać swoim użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy. Korzystanie z naszego serwisu oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Można zmienić ustawienia w przeglądarce tak, aby nie pobierała ona ciasteczek.