Matki ma się tylko dwie...
Siedlce
Grupa młodych Polaków z Krymu podczas pobytu w Siedlcach z wiceprezesem siedleckiego Oddziału „Wspólnoty Polskiej”, Jackiem Grabińskim (siedzi drugi z prawej). fot. J. Mazurek
To właśnie do nich jeżdżą ludzie niemal z połowy świata. Bo jest tam podobno cudownie. I ten wyjątkowy klimat. Ale oni twierdzą, że to właśnie nasza przyroda jest niesamowita. Robi na nich wielkie wrażenie. I ludzie są w naszym kraju też wyjątkowi, serdeczni i przyjacielscy.
Większość z nich jest w Polsce już nie pierwszy raz, ale zgodnie mówią, że jeszcze nigdzie nie przyjmowano ich tak ciepło, jak w Siedlcach. Nigdzie nie mieli tak dobrych warunków i tak wielu wycieczek. Tak ciekawego programu pobytu. I za żadnym miastem w Polsce nie będą tak tęsknić, jak właśnie za Siedlcami.
– Wiem, że moja prababcia jest z Polski – mówi Kasia. – I moja też jest z Polski – dodaje zaraz Dominik. – Trafi ła tu jakoś zaraz po wojnie. – A mnie rodzice mówili, że z Polski pochodzi mój pradziadek – włącza się Wika.
Na 10-dniowy pobyt w Polsce przyjechała w lipcu 35-osobowa grupa dzieci i młodzieży z Ukrainy, a dokładniej z Krymu. Mieszkają w Siedlcach, w internacie „Rolnika”. To dzięki prezydentowi miasta, który ufundował nie tylko zakwaterowanie, ale też wyżywienie. Generalnie jednak pobyt finansuje głównie Senat RP – w ramach akcji „Lato z Polską”. Organizacją całości zajął się natomiast siedlecki Oddział Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”. To ich wspólny wysiłek sprawił, że przyjazd do Polski stał się możliwy i jest dla naszych gości wspaniałym przeżyciem.
Opiekę nad całą grupą, ze strony ukraińskiej, sprawują Maria Wieleńska, prezes Zjednoczenia Polaków w Sewastopolu „Jedność” oraz Artion Brudnicki. Kierownikiem kolonii jest Agnieszka Piskorska. Pomagają też studenci, którzy doskonale sprawdzają się w roli animatorów kultury.
Goście z Krymu podróżowali do nas dwie doby – z przygodami, i to niezwykle dramatycznymi. Jeden z ukraińskich opiekunów, tuż przed samym wyjazdem, kiedy siedział już w pociągu, dostał udaru mózgu. Niestety, nie pomogła szybka pomoc. Mężczyzna zmarł.
– Nie był w Polsce od 10 lat i tak bardzo czekał na ten wyjazd – mówią organizatorzy kolonii. – Był niezwykle przejęty i zdarzyła się taka tragedia. Cały wyjazd zawisł na włosku. Grupa dzieci mogła wyjechać tylko z tym opiekunem. Na szczęście pomógł nam Konsul Generalny w Sewastopolu, Wiesław Mazur. Dzięki jego natychmiastowym zabiegom, mogliśmy ruszyć w daleką podróż.
Zostało Ci do przeczytania 62% artykułu
Aby przeczytać całość kup e-wydanie nr 31/2011: