Skakałbym koło Krystyny

Siedlce

Tomasz Markiewicz 2011-10-22 08:08:09 liczba odsłon: 9057
Sławomir Badurka (fot. J. Mazurek)

Sławomir Badurka (fot. J. Mazurek)

Sławomir Badurka - impresario teatralny, wspólnie z Centrum Kultury i Sztuki współtworzy program I Ogólnopolskiego Festiwalu Komedii Teatralnych „Śmichy Chichy 2011”. Ściągnął do Siedlec m.in. takie spektakle, jak „Klimakterium” czy „Goło i wesoło”, nie licząc całej plejady gwiazd z Krystyną Sienkiewicz, Katarzyną Figurą i Piotrem Gąsowskim na czele. Prowadzi własną firmę impresaryjną „Badurek Art”, współpracuje z warszawskimi Teatrami „Capitol” i „Finestra” oraz Agencjami „Gudejko” i „Klimaty”.

Czy uznani aktorzy dostają w Siedlcach takie same gaże za występ, jak np. w „Capitolu”? Stać ich później na kupienie w bufecie krwawego befsztyka czy tylko klusek z serem?
 – Stać ich nawet na krewetki w „Cafe Brama”. Umówmy się, że to, ile zarabiają aktorzy, jest tajemnicą handlową, ale gaże za spektakl w „Capitolu” i u nas są porównywalne. Oni wszyscy bardzo lubią przyjeżdżać do Siedlec. Nie jest tajemnicą, że tutaj warunki pracy dla aktorów czy ekipy technicznej, na scenie i po za nią, w garderobie, w foyer – to wszystko jest klasa światowa.

Jeśli powiedziałbyś, że warunki pracy są porównywalne z najlepszymi warszawskimi teatrami, to mógłbym się zgodzić. Ale klasa światowa?! Nie sądzisz, że brzmi to trochę górnolotnie?
– W prywatnych teatrach w Warszawie– „ Polonii” czy „ Capitolu” – takich warunków nie ma. W Siedlcach za to są mechaniczne i ręczne sztankiety i wszystkie chodzą, jest możliwość zapinania kurtyn w kilku pozycjach i ogromne miejsce na zaplecze dla dużej grupy tanecznej czy chóralnej. Tam tak nie ma. Zaplecze w sali teatralnej CKiS, czyli to wszystko, czego widz nie widzi, bo znajduje się z tyłu sceny, jest naprawdę klasy światowej. Nagłośnienie i oświetlenie to też górna półka. Dla porównania, „Capitol” ma małą scenę i gra wyłącznie takie przedstawienia, na jakie pozwala baza techniczna i zaplecze. My natomiast mamy scenę o bardzo dużej powierzchni, z szerokim wachlarzem możliwości.

Ale też ograniczoną liczbę miejsc
.
– Tu się zgodzę. Gdyby widownia sali teatralnej miała 700 albo 800 miejsc, dałoby to nam większe możliwości repertuarowe. Moglibyśmy wtedy wystawiać większe formy. Z tego właśnie powodu nie mogę przywieźć do Siedlec „Krzyżaków”, choć bardzo się do tego zapaliłem, bo nawet przy zerowym dochodzie za spektakl bilet musiałby kosztować około 170 zł. To nie na naszą kieszeń.

W repertuarze sceny teatralnej CKiS przeważają farsy, komedie, groteski, a więc sztuki, które oglądamy głównie dla relaksu. Te trudniejsze, ambitniejsze, zmuszające do refleksji (wyłączając spektakle Teatru „ES”) rzadko pojawiają się na afiszach.
– To celowy zabieg. Pierwsza profesjonalna Scena Teatralna w Siedlcach istnieje dopiero od grudnia 2010 roku. Naszą działalność rozpoczęliśmy spektaklem, zawieszonym pomiędzy: farsą, kabaretem a musicalem – czyli „Klimakterium” po to, żeby ludzi przyzwyczaić do chodzenia do teatru. Najpierw trzeba przyciągnąć widza czymś lekkim, łatwym i przyjemnym, a dopiero później można mu zaproponować szerszy wachlarz, coś z głębią, refleksją, do przemyślenia.

A nie jest przypadkiem tak, że trzeba zarabiać pieniądze, wypłacić gaże aktorom, wyjść na swoje, a coś ambitniejszego mogłoby temu przeszkodzić?

– Ja prowadzę komercyjny biznes i siłą rzeczy nie mogę dokładać do spektakli. Komercyjność wymaga jakości na scenie, wymaga aktorów, którzy są na topie i rozsądnego budżetowania. Trzeba zapłacić aktorom, obsłudze technicznej – to wszystko kosztuje. Teatry, dotowane przez państwo, mogą sobie na wiele rzeczy pozwolić, my nie. Są oczywiście sztuki ambitne, do których nie trzeba dokładać, ale ja wychodzę z założenia, że widza do pewnych rzeczy trzeba przyzwyczajać stopniowo. Zresztą, nie można powiedzieć, że takich ambitnych spektakli w naszym repertuarze nie ma. Są. Również te, określane mianem rozrywkowych, często są takie tylko z pozoru, a mają przecież swoje drugie dno.

Artyści mają trudne charaktery. Potrafią być konfliktowi, a szczególna presja towarzyszy im przed występami. Mimo to trzeba umieć z nimi pracować, znosić ich kaprysy. Przypominasz sobie taką sytuację?
 – Przyjechała do nas młoda aktorka, występująca w paru serialach, ale generalnie mało znana. Wchodziła do budynku z kanapką z kurczakiem. Nagle potknęła się, danie wypadło jej z rąk i rozjechało się po białym marmurze. Pozbierała kawałki, wyrzuciła je do kosza, ale była wyraźnie niezadowolona. I za chwilę wyładowała swoje emocje na garderobianej. Chodziło o drobiazg, o to, że w danym momencie w pomieszczeniu nie znalazła żelazka. Było jeszcze sporo czasu przed spektaklem, poza tym ona nawet nie poprosiła, tylko nakrzyczała z tego powodu na dwa razy starszą od siebie kobietę. Zachowała się nieładnie. Bardzo mi się to nie podobało i po spektaklu ostro zwróciłem jej uwagę. Wiesz, ja już dawno doszedłem do takiej konkluzji, że im więcej aktor osiągnął w życiu, tym mniej zadziera nosa. Oczywiście, są to wyłącznie moje obserwacje.

A wiesz, co mówi na ten temat Bogusław Kaczyński? „Nie można traktować dobrej artystki jak osoby z ulicy, a potem wymagać od niej, aby była królową sceny. Gwiazdy mają do tego prawo, miernoty nie, a my musimy te kaprysy znosić z uśmiechem. Taki jest los dyrektorów, organizatorów, a wszystko robimy dla naszej publiczności.”
– Oczywiście, wszystko robi się dla widza, jest w tym dużo prawdy, ale ja bym nie przesadzał. Do nas nie przyjeżdżają divy operowe światowej sławy. Poza tym są artyści, którzy nie lubią, jak się ich przesadnie traktuje. W gruncie rzeczy to normalny człowiek, który dźwiga na ramieniu torbę ze swoimi gratami, no i... w końcu on przyjechał do pracy.

A gdyby to Krystynie Jandzie kurczak rozjechał się po białym marmurze i to ona straciłaby humor?
– To pewnie skakałbym koło niej tak, jak skakałem przy pani Krystynie Sienkiewicz (śmiech), z szacunku dla jej kunsztu aktorskiego. Przy takich postaciach gęsia skórka jednak jest...

Scena teatralna CKiS cieszy się świetną frekwencją, co premiera to sukces. Twoim zadaniem jest dostarczać widzom nowych i atrakcyjnych pozycji repertuarowych. Nie obawiasz się, że takie się w końcu skończą, a publiczność, mając przed oczyma uprzednio widziane, będzie stawiała coraz większe wymagania?
– Kiedy ten widz będzie już – to nieładne słowo, ale użyjmy go – wyrobiony, przyjdzie na każdy nowy spektakl, jakiego jeszcze nie widział. Bo on będzie wiedział, że ja nie sprzedam mu lipy. Nieskromnie powiem, że jeszcze nie zdarzyło się, żeby widzowie się na mnie zawiedli i żeby po spektaklu było słychać buczenie zamiast oklasków.

Mówi się że każdy dziennikarz muzyczny jest niespełnionym muzykiem, krytyk teatralny – niespełnionym aktorem, a impresario najprawdopodobniej nie miał wystarczająco dużo talentu, więc postanowił pracować dla artystów. Jak jest w Twoim przypadku?
– Pewnego dnia mój syn Kuba zaczął pracować w teatrze i to on mnie do tego świata teatru za sobą pociągnął. Nagle przypomniałem sobie, że kiedy miałem naście lat, też marzyłem o pójściu do szkoły teatralnej i filmowej. Ale nie żałuję, że nie jestem aktorem, naprawdę spełniam się w tym, co robię. Każda pełna sala i każde brawa wywołują we mnie takie emocje, że dostaję dreszczy i gęsiej skórki. Nawet kiedy o tym mówię. Zobacz...

Szkoda, że nie jesteśmy w telewizji.
Komentarze (33)

Komentarz został dodany

Twój komentarz będzie widoczny dopiero po zatwierdzeniu przez administratora

Dodanie komentarza wiąże się z akceptacją regulaminu

  • najstarsze

  • najnowsze

  • popularne

Klauzula informacyjna
Szanowny Użytkowniku

Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” zaktualizowała swoją Politykę Prywatności. Portal tygodniksiedlecki.com używa cookies (ciasteczek), aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” i jej Zaufani Partnerzy używają plików cookies, aby wyświetlać swoim użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy. Korzystanie z naszego serwisu oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Można zmienić ustawienia w przeglądarce tak, aby nie pobierała ona ciasteczek.