Utopia i marzenie

Artykuł drugiej potrzeby

Dariusz Kuziak 0000-00-00 00:00:00 liczba odsłon: 2784

Jak pożyczyłeś w banku 5 tysięcy i nie masz z czego oddać, to masz problem. Jak pożyczyłeś 100 milionów, to bank ma problem. A jak bank pożyczył 100 miliardów, to cała Europa ma problem. Grecy przeputali setki miliardów i co? Do umorzenia. Mogą im w Olimp nagwizdać. Wszyscy jadą, jedziemy, na tym samym wózku. 
Z Częstochowy powinno się wracać mocniejszym w wierze, z Brukseli – umocnionym ideą europejską. Mnie wyszło jakoś inaczej. Odkąd wróciłem, z trwogą spoglądam, czy na zachodzie za gumnem na coś się aby nie zanosi. Rozpuknie się? Czy nie rozpuknie? A jak rozpuknie, to jak? Z hukiem? Czy wstydliwie, chyłkiem w bamboszach, po cichutku?

I z czym właściwie pożegnamy się, jeśli się pożegnamy? Z utopią czy z marzeniem? A może jedno nie wyklucza drugiego? Może nasza Unia to trochę utopii i kawałek marzenia? Może wspólnota węgla i stali, to za mało szczęścia, żeby żyć? I w ogóle świat tak się pogiął i splątał, że nie da się nim rządzić po kawałku: osobno z Warszawy, Paryża, Madrytu i osobno Bukaresztu. A jak się rozleci, to co? Darowany asfalt nam zwiną i zabiorą kolczyki krowom? Wrócimy na swoje miejsce na globusie między Niemcami a Rosją. Strach.
A może wcale się nie rozpuknie i nie pójdzie na dno, a przeciwnie – nadmie się, odbije się, wypłynie i umocni? Może z unią jak z życiem; jeśli istnieje droga ucieczki, to tylko do przodu? Wiem, wiem… za dużo znaków zapytania jak na krótki felieton.
Kilka tygodni temu na odrodzonych siedleckich spotkaniach śpiewających poezję  Marek Andrzejewski przypomniał swoją piosenkę sprzed kilkunastu lat „Balladę o czarnym czwartku” (czwartku czy wtorku?):

Skaczą panowie z okien na Wall Street.
Na giełdzie krach postrącał ich w piach.
W tym twardym życiu nie ma mocnych,
gdy trzeba frak zamienić na łach.


Przyszło mi do głowy, że jakoś ostatnio nie słyszałem o bankierze, który z rozpaczy wyskoczyłby przez okno. Ani nawet o takim, który, nagle zbiedniawszy, frak zastawił i poszedł pogrzebać w ciuchlandzie. I że to trochę dziwne, bo przecież – jak mówił w radiu znany ekonomista – światowy kryzys mamy porównywalny z tym, który zaczął się w czarny czwartek 24 października roku 1929. Widocznie nie ma już dzisiaj takich honorowych bankierów, jak w latach 20.
Wszystko, zwłaszcza w Unii, zrobiło się gumowe i nie ma takich ścian, których nie dałoby się przesunąć, ani rur, których nie dałoby się odetkać. Skoro ślimak może być rybą, a marchewka owocem... Dzisiaj bankier, który utopił pieniądze, nie skacze z okna. Wyciąga rękę do polityka. Patrzy mu prosto w oczy i mówi: nawet jeśli ja utonę, to ty razem ze mną, bo cię twoi wyborcy utopią. 
My zresztą powinniśmy być ostatnimi, którzy Grekom wypomną darowanie długów. Nam przecież też – biedni zachodni bankierzy! - umorzyli Gierkowskie długi. Częściowo umorzyli, a resztę zdążyliśmy spłacić. Zdążyliśmy akurat przed samym następnym kryzysem. 
Komentarze (1)

Komentarz został dodany

Twój komentarz będzie widoczny dopiero po zatwierdzeniu przez administratora

Dodanie komentarza wiąże się z akceptacją regulaminu

  • najstarsze

  • najnowsze

  • popularne

Klauzula informacyjna
Szanowny Użytkowniku

Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” zaktualizowała swoją Politykę Prywatności. Portal tygodniksiedlecki.com używa cookies (ciasteczek), aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” i jej Zaufani Partnerzy używają plików cookies, aby wyświetlać swoim użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy. Korzystanie z naszego serwisu oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Można zmienić ustawienia w przeglądarce tak, aby nie pobierała ona ciasteczek.