Jak w tym roku Niemcy przyjechali do Polski walczyć z faszyzmem, to może w przyszłym wpadną do nas Ruscy walczyć z komunizmem. Warszawa to wytrzyma. Nie takie rzeczy wytrzymywała. Rozumiem międzynarodową wymianę doświadczeń, ale nawet absurd musi mieć swoje granice. Takie przyjacielskie najazdy mogą się szerzyć. Każdy da Europie, co ma najlepszego. Grecy wpadną do Berlina, by nauczyć Niemców oszczędności i gospodarności. Rosjanie wybiorą się z misją do Londynu, żeby krzewić wśród Anglików demokrację. A dlaczego zresztą ograniczać się do Europy? Niech pomysł idzie w świat. Może Murzyni z Zairu polecieliby na Grenlandię z wykładami do Eskimosów? Mogliby ich nauczyć, jak walczyć z dużymi mrozami. A co, nie? Nie ma to jak wszechświatowa, ogólnoludzka wymiana doświadczeń.
Jarosław Gowin w Trójce przypomniał słowa prof. Tadeusza Krońskiego, który – zniesmaczony oporem Polaków wobec komunizmu, znalazł jednak sposób, by zachęcić rodaków do wielkiej idei. W liście do Czesława Miłosza napisał: „My sowieckimi kolbami nauczymy ludzi w tym kraju myśleć racjonalnie, bez alienacji”. Niemieccy antyfaszyści postanowili nauczyć Polaków tolerancji pałką. Pałka do nauki tolerancji nadaje się najlepiej. A Niemcy to właściwi nauczyciele, znani specjaliści do walki z faszyzmem. Czas i miejsce dla swojej misji wybrali starannie – Dzień Niepodległości na ulicach Warszawy.
11 listopada to nie jest dla Niemców okazja do świętowania. W 1918 r., gdy my odzyskiwaliśmy niepodległość, oni właśnie prosili o rozejm po przegranej wojnie. Mają więc prawo czuć się niekomfortowo i jakoś to odreagować. W Berlinie nie było akurat czego świętować, więc z kurtuazyjną wizytą wpadli do Warszawy. I tak szczęście. Do Gdańska przypłynęliby pancernikiem. Na Trakcie Królewskim nawinęła się ideowym turystom grupa rekonstrukcyjna w strojach Księstwa Warszawskiego. Niemcy jacy są, tacy są, ale faszystę rozpoznają na pierwszy rzut oka. Mają w tym doświadczenie. Dziarsko więc rzucili się na naszych ułanów. Ktoś powie, że na chybił trafił. Może tak, a może niekoniecznie… Księstwo Warszawskie powstało przecież z ziem zaboru pruskiego. Niemcy mogą z tego powodu jednak odczuwać pewną zadawnioną traumę, co tylko wzmogło ich antyfaszystowskie nastawienie.
Właśnie żeby rozumieć takie detale, warto uczyć się historii. Także po to, by wiedzieć, kogo mają na myśli lewacy, kiedy mówią o faszystach. Nie tylko o Hitlerze i Mussolinim myślą. Faszystą może być każdy, kogo… mianują faszystą. W 1944 r. dla polskich komunistów faszystami byli wszyscy, którzy upominali się o wolną Polskę. Dla PPR-owców chłopcy z AK, nasi dziadkowie i pradziadkowie, to byli faszyści. Może to rzeczywiście prawda. Ostatecznie przecież bili się z Niemcami.
najstarsze
najnowsze
popularne