Krzyż ze ściany Sejmu i krzyżyk z szyi stewardesy trzeba zdjąć. O to pierwsze stara się Palikot, drugie zaleca właściciel linii lotniczej. A co z pozostałymi krzyżami? Nie tylko tymi z urzędów, biur i ze szkół. Ma rację poseł postępowy, gdy przekonuje, że krzyży jest wokół zatrzęsienie. Polska wszerz i wzdłuż jest pełna krzyży. Nie tylko ten jeden fatalny spod Pałacu robił problem. Nie tylko w kościołach, w kapliczkach i na cmentarzach krzyże stoją. Oprócz krzyży jawnych są przecież krzyże zakamuflowane, wrosłe w kulturę jak perz w polu. Co z krzyżami św. Andrzeja? Tymi, co przed przejazdami kolejowymi. Darować im? Odpuścić? A krzyż św. Antoniego na kształt litery T? A Krzyż Walecznych? Krzyż maltański? Krzyż grecki? Krzyż celtycki? A krzyż na kamiennym niedźwiedziu na Ślęży? Ten niech zostanie, bo pogański?
Co z tymi, którzy podpisują się krzyżykiem? I stawiają znak krzyża na karcie do głosowania? Co z krzyżykiem na pięciolinii? Tym, co podwyższa (podwyższa?) nutę o pół tonu. Do kasacji? Co z proszkami z krzyżykiem? Moja babcia zażywała i dożyła sędziwego wieku. Ale chodziła do kościoła, więc to się chyba nie liczy. Idźmy dalej. Co z krzyżówkami? Zakazać, zamienić na szarady? Albo ze skrzyżowaniami? Przerobić na ronda albo arterie bezkolizyjne? Będą oczywiście bezpieczniejsze, ale drogie. Czy w świeckim państwie można kogoś wziąć w krzyżowy ogień pytań? Albo postawić na kimś krzyżyk? Czy raczej nie uchodzi? A wyznać, że rozpoczęło się właśnie piąty krzyżyk? I co zrobić z klerykalizmem, który jawnie na skandynawskich flagach się szerzy? Norweska, szwedzka, fińska, duńska flaga – wszystkie z krzyżami. Herb i flaga Szwajcarii – krzyż! Kupę roboty mają przed sobą ci, którzy zechcą Europę ze wszystkim odkrzyżować. A co z resztą świata? Na przykład z Krzyżem Południa, co świeci Australijczykom, zastępując im Gwiazdę Polarną. Wygasić? Może tylko przemianować?
Dziwna sprawa. Lata temu, kiedy krzyż zawisł w Sejmie, miałem wątpliwości. Jakoś mi było nieswojo. Teraz, kiedy chcą go zdejmować, znowu mam wątpliwości. I tak jakoś nijako. Niekonsekwentny i chwiejny jestem? Pewnie tak. Albo łapię nie ten wiatr, co trzeba. Był czas, kiedy staraliśmy się, wbrew uzurpatorskiej władzy, o krzyże w szkołach. Ale kiedy to było? Ćwierć wieku temu z okładem. Wszystko płynie, jak mawiał Panta Rhei. Czasy się zmieniają i teraz każdy ma głęboko w Efezie cudzego Heraklita. Były lata 80.: Jan Paweł II, ks. Jerzy, msze za ojczyznę, pielgrzymki, magiczne znaki na literę V. Polskość – jak w czasach szwedzkiego potopu – splotła się z katolicyzmem. Matka ks. Jerzego Popiełuszki na pamiątkę tamtych czasów dała krzyż i ten krzyż zawisł w Sejmie. Ale nic nie trwa wiecznie. Krzyż zrobił swoje. Krzyż może odejść.
najstarsze
najnowsze
popularne