No i pomazali nam w Siedlcach tabliczkę z napisem Rondo Pamięci Ofiar Katastrofy Smoleńskiej... To dobrze. Tabliczkę można niniejszym uznać za przyjętą i zatwierdzoną. Czarnym sprejem ochrzczona, dołączyła do znaków, którym sprzeciwiać się będą. Ten, kto mazał, jest zapewne z siebie dumny. Świadczy to o wysokiej kulturze mażącego. Ci, przeciwko którym mazano, dumni są jeszcze bardziej. Takiego właśnie traktowania mogli oczekiwać. Zamazywanie napisów, gaszenie zniczy, rozrzucanie składanych kwiatów – są to dla nich, mówiąc językiem komentatorów sportowych, stałe elementy gry, odwieczne sygnatury polskiego losu.
Zabiorą krzyż? Nasikają na znicz? Podepczą kwiaty? Zamalują? Każą zapomnieć? Nic to. Z odsieczą nadciągną nieprzebrane zasoby polskiego romantyzmu. Za kilka dni ci, co chcą pamiętać, znowu zejdą się tu i tam. Złożą kwiaty, zapalą znicze, za nic mając szyderstwo i rozpacz elit. Na mądre rady z samej góry mają gotową, z dawna znaną odpowiedź. Tacy to stoją na narodu czele? „Powiedz raczej: na wierzchu. Nasz naród jak lawa, / z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa, / lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi.” Replika jest znana od stuleci i niechybna: „– Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi.”
Aby zrozumieć to, co się dzieje wokół katastrofy smoleńskiej – myślę o duchowym zamęcie, a nie o analizach lotniczych ekspertów – nie trzeba wiele, wystarczy czytać stare wiersze. Nie rozumie nas gnuśna Europa, patrząc na nasze posmoleńskie żale? A czy kiedykolwiek rozumiała? „A gdy na żale ten świat nie ma ucha, / Gdy ich co chwila nowina przeraża / Bijąca z Polski jako dzwon smętarza, (…) Gdy w niebie nawet nadziei nie widzą - / Nie dziw, że ludzi, świat, sobie ohydzą, / Że utraciwszy rozum w mękach długich, Plwają na siebie i żrą jedni drugich!” / Żrą jedni drugich? To wcale nie o współczesnych naszych polemikach w Brukseli, lecz o potępieńczych swarach Wielkiej Emigracji. Na żale ten świat nie ma ucha? Znajome? Nieznajome? Mętne, ciężkie, zupełnie nie do czytania. Nawet jeśli nie zawadzone oczami w liceum, to weszło do polskiej duszy jakoś inaczej. Jak? Abo ja wiem? Może z powietrza...
Zarządzają ekshumacje ofiar? Kłócimy się o pochówek na Wawelu? To przecież oczywiste: „Każdego z takich jak Ty świat nie może / Od razy przyjąć na spokojne łoże, / I nie przyjmował nigdy, jak wiek wiekiem, / Bo glina w glinę wtapia się bez przerwy, / Gdy sprzeczne ciała zbija się aż ćwiekiem / Później... lub pierwej...” No i pomazali nam w Siedlcach tabliczkę z napisem Rondo Pamięci Ofiar Katastrofy Smoleńskiej... Nie całkiem zapomniane są czasy, kiedy co noc na murach polskich miast pojawiały się napisy. Rano cieć dostawał pędzel, kubeł z farbą oraz polecenie służbowe: zamalować. I to było dobre. Zamalowywanie, chcąc nie chcąc, potwierdza prawdę tego co, zamalowane. Byle czego się nie zamalowuje.
najstarsze
najnowsze
popularne