Słowo „przejaśnienia” sugeruje kawałek nieba wyłaniający się na krótko zza chmur, a przecież w ciągu dnia może być nawet kilka słonecznych godzin – przekonują, nie bez racji, właściciele belgijskich kurortów. Dlatego domagają się, by w prognozach pogody mówić nie o „przejaśnieniach”, lecz o „okresach słonecznych”. Mają rację, bo „pochmurno z przejaśnieniami” brzmi mało zachęcająco. Czy „słonecznie z zaciemnieniami” brzmiałoby lepiej? Wątpię. Ale jak nie może być słoneczniej, niech będzie choć bardziej słowotwórczo. Nie wątpię natomiast w to, że hotelarze i restauratorzy nie spoczną, dopóki nie dopną swego. Będą walczyć tak długo, aż typowe belgijskie lato: deszczowe, zimne i pochmurne, nie będzie nazywane poprawnie, to znaczy jako „słoneczne inaczej” albo „przelotnie deszczowe”.
Pogoda się od tego nie zmieni, a spragnieni dobrych wakacji i tak będą po słońce jeździć do Hiszpanii, Włoch i Grecji. Mieszkańcom Antwerpii na pocieszenie zostanie co najwyżej wygłaszany pod parasolem, poprawny, dobrotliwy komplement z odrobinką uszczypliwości: „Wyjątkowo słoneczne lato, jak na Belgię”. Cieplej się od tego nie zrobi, ale przynajmniej hotelarze nie będą się czepiać meteorologów. Na termometr nie ma rady. To znaczy inaczej, oczywiście - jest rada. „Stłucz pan termometr, nie będziesz miał pan gorączki” – krzyczał do świętej pamięci Jerzego Turowicza wiecznie żywy Lech Wałęsa. Nie był jeszcze wtedy ulubieńcem salonu, oburzenie było więc powszechne. Dzisiaj inne są czasy i tłuczenia termometru stanowczo się nie rekomenduje. Głównie dlatego, że uwolniona ze stłuczonego termometru rtęć może być szkodliwa. A chodzi o to, byśmy – zwłaszcza w okresie urlopowym – zdrowi byli. Swoją drogą, coraz mniej na świecie rtęciowych termometrów. Nawet tłuc nie będzie czego.
„Ponad wszystkie wasze uroki, Ty! Poezjo, i ty Wymowo, Jeden – wiecznie będzie wysoki: Odpowiednie dać rzeczy – słowo!”
– prosił wieszcz Cyprian Norwid (Norwida można śmiało cytować. Jemu to już nie zaszkodzi.) „Odpowiednie” nie zawsze znaczy – pożądane, propagowane i aprobowane. Za komuny klasa robotnicza nie miała prawa strajkować, bo przecież strajkowałaby przeciwko samej sobie. W gazetach i TVP nie było więc strajków, a tylko „okresowe zakłócenia w pracy”. Zamiast zbrodni były „błędy i wypaczenia” (zagłodzić na śmierć 20 milionów ludzi – wypaczenie). Czy nie brzmi lepiej? Lepiej. Niemcy już dawno zrobili z językowego podstawienia użytek, zastępując swoje, niemieckie obozy koncentracyjne „nazistowskimi”. W szczęśliwym kraju nie ma afer, są co najwyżej „domniemane nieprawidłowości”. O rzezi na Wołyniu mówi się jako o „czystce” – sam w radiu słyszałem. Słowo przeciwko słowu. Za belgijskich hotelarzy trzymam kciuki. Tam, gdzie jeżdżę na wakacje, także zwykle są tylko przejaśnienia. „Okresy słoneczne” kupuję w ciemno.