Uczciwy, ale nie fanatyk

Artykuł drugiej potrzeby

Dariusz Kuziak 2012-08-10 09:32:55 liczba odsłon: 3348

No i o co ten cały hałas? Że afera, że taśmowa, że nepotyzm, kolesiostwo, że kręcenie lodów…? Nie rzucajmy się teraz, skoro uzgodniliśmy demokratycznie, przy urnie wyborczej, że lepszy jest oswojony łapówkarz niż jakiś następny „Brudny Harry”, czyli policjant fanatyk. Nadgorliwość jest, jak stwierdzono, gorsza od faszyzmu.

A żyć trzeba. Człowiek z człowiekiem zawsze się dogada, co dopiero polityk z politykiem. Więc się dogadują. Jak należy się dogadują. Że czasami nagrają i potem przykro na to patrzeć? No cóż, wypadek przy pracy. Oleksy miał swoje taśmy, Sawicki nie mógł być gorszy. Że nie występuje na nich osobiście? Nie szkodzi. Skutek jest ten sam - już po chłopie. Czołowym politykom Ziemi Siedleckiej - jacy byli, tacy byli - jedno trzeba przyznać: byli to, cokolwiek to znaczy, politycy taśmowi.

Zdarzyło się? No trudno, mimo wszystko nie szarpmy się. Nie teraz, w środku upalnego lata. Nie teraz, kiedy każde zbyteczne poruszenie może sprawić, że drink nam się wyleje lub, co gorsza, nierówno się opalimy. Szkoda by było. 
Umawialiśmy się przecież, że nie będziemy z uczciwości robić fetysza. Ani w ogóle się w tej kwestii pryncypialnie nadymać. Byli tacy, co się nadymali i marnie na tym wyszli. Gdzie się tak umawialiśmy? Powtarzam, bo może niektórzy zapomnieli – przy urnie się umawialiśmy. Ustaliliśmy na zasadzie konsensusu, że jeśli coś nas będzie wzruszać i budzić współczucie, to los posłanki rozkochanej do tego stopnia, że od obiektu swoich uczuć przyjmuje jedynie sto tysięcy w papierowej torebce. (Choć bywają podobno miłości mniej interesowne). Stanowczo też dano nam do zrozumienia, że jeśli ma nas coś gorszyć i na kogoś mamy buczeć z obrzydzeniem, to na agenta, który jest od tropienia takich egzemplarzy.

Nie ma co się burzyć ujawnieniem kolejnej, szczerej rozmowy polityków, bo przecież nie było mowy o tym, że będziemy śrubować standardy lub stawiać nazbyt wygórowane kryteria. Nie przykręcania śruby pragnęliśmy, a wręcz przeciwnie. Polityk, który mówił, że w Polsce trzeba „szarpnąć cuglami”, to znaczy zrobić porządek, nie jest już politykiem. Ma spokój i na bocznym torze smaczną robi żonie sałatkę.
Przecież napatrzyliśmy się na szamotaninę poprzedniego rządu i wiemy, jak było. Bo co robiły Kaczyniaki? Tak się zapamiętały w oddzielaniu światła od ciemności, białego od czarnego („I żadne krzyki i płacze nas nie przekonają, że białe jest białe, a czarne jest czarne...”), że polegli. Nic więc dziwnego, że – Polak mądry po szkodzie – nowy rząd potrafił wyciągnąć wnioski. Od tej pory wszyscy wiedzą, że szarość jest kolorem twarzowym i praktycznym. Nawet jak się trochę przybrudzi, to i tak nie widać. I co widać? Nie widać.  

Nie widać - i tego się trzymajmy. W innym przypadku trzeba byłoby dojść do wniosku, do którego dojść wcale nie mamy ochoty: To nie tak miało być.
Komentarze (1)

Komentarz został dodany

Twój komentarz będzie widoczny dopiero po zatwierdzeniu przez administratora

Dodanie komentarza wiąże się z akceptacją regulaminu

  • najstarsze

  • najnowsze

  • popularne

Klauzula informacyjna
Szanowny Użytkowniku

Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” zaktualizowała swoją Politykę Prywatności. Portal tygodniksiedlecki.com używa cookies (ciasteczek), aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” i jej Zaufani Partnerzy używają plików cookies, aby wyświetlać swoim użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy. Korzystanie z naszego serwisu oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Można zmienić ustawienia w przeglądarce tak, aby nie pobierała ona ciasteczek.