Mieszkańcy Polski wschodniej, nie mam dla was dobrych wieści. Ciemnota nasza oraz cywilizacyjne zacofanie jeszcze raz dały znać o sobie. W kolejnej dziedzinie odstajemy od zachodu. Do zestawu naszych licznych grzechów wobec postępu i nowoczesności doszedł grzech nowy. Nie dość, że w porównaniu z naszymi rzutkimi rodakami spod Zielonej Góry czy Wrocławia jesteśmy – k’sażaleniu – tradycyjni i religijni, to – jak się okazało – mniej kradniemy.
„Rzeczpospolita” (5 września 2012) nie pozostawia złudzeń:„Jeśli mieszkać, to na wschodzie kraju, bo tam rozbojów, kradzieży i innych przestępstw jest mniej”. Z policyjnych statystyk wprost to wynika. Ale nie miejmy złudzeń, że dobrze to o nas świadczy – wręcz przeciwnie. Psycholog społeczny prof. Janusz Czapiński postawił diagnozę: „Na wschodzie można ukraść krowę, a na zachodzie nowoczesny traktor, a okradziony będzie miał w portfelu 500 zł, a nie 50”. Oto i cała nasza faryzejska moralność. Nie kradniemy, bo – bądźmy szczerzy – nie mamy co kraść. W czasach, kiedy postępowa część kraju wpatruje się w przedsiębiorczego Marcina P., który zgrabnie zebrał od ludzi, lekko licząc, jakieś ćwierć miliarda, z naszymi pięćdziesięcioma złotymi w portfelu daleko nie zajedziemy. Przynajmniej nie w opinii psychologów społecznych. Oczywiście, doceniam uniwersytecką wiedzę i profesorską mądrość. Teza, że przestępczość rośnie wraz z bogactwem, powinna prostą drogą prowadzić do wniosku, że najbardziej narażone na rozboje i kradzieże są kraje najbardziej zamożne. Takie, jak Norwegia czy Szwajcaria na przykład. Osobiście mogę to potwierdzić. Przestępczość w Norwegii jest tak straszna, że co niektórzy, sam widziałem, nawet domów tam nie zamykają. Nie opłaca się zamykać, bo przecież złodziejstwo tam takie, że ile by zamków nie było – wszystko ukradną. Uwagę o traktorze też sobie zapamiętam. Kiedy następnym razem na drodze między Chodowem a Węgrowem będę mijał wielki jak stodoła traktor z klimatyzacją, będę wiedział, skąd on – spod Szczecina przyjechał. Bo wykluczone, żeby chłop miejscowy się takiego dorobił.
Zachodu nigdy nie dogonimy i trzeba się z tym pogodzić. W takim Gnieźnie mogą sobie, proszę bardzo, czwarty raz katedrę okradać. U nas i za sto lat nie będzie takiej cywilizacji. Nawet na porządną, budzącą respekt przestępczość jesteśmy za biedni. Jak mniej kradniemy, to znaczy, że się nie dorobimy, a przecież – liberałowie to wiedzą – pierwszy milion trzeba ukraść. Dał nam przykład Amber Gold, jak kombinować mamy: Mały złodziej napada na bank, duży złodziej zakłada bank. Prof. Czapiński zauważa też, że na wschodzie ludzie są bardziej religijni. Podobnie dr Rau: – „Można domniemywać, że akceptacja dla zachowań niezgodnych z kodeksem moralnym jest tam mniejsza”. Domniemywać można, ale na tym koniec. Tezy, że katolickie wychowanie komuś na dobre wyszło, żaden dbały o opinię naukowiec nie postawi. Tak długo, jak cytowanym i poważnym naukowcem chce pozostać.