Kto ciebie widział…?

Artykuł drugiej potrzeby

Dariusz Kuziak 2012-09-29 12:19:17 liczba odsłon: 2489

Fasowaliśmy narty, kupowaliśmy smary, przymierzaliśmy ocieplacze. Z głowami już wśród chmur, na stokach. Pani od polskiego najwyraźniej postanowiła zepsuć nam zimowe wakacje. Na ostatniej lekcji zarządziła:
– W czasie ferii przeczytajcie „Pana Tadeusza”. Cóż było robić? Pobiegliśmy do biblioteki. Ktoś słyszał, że ta lektura to makabra. W dwunastu księgach i na dodatek wierszem.

W kolejce do wyciągu toczyły się tej zimy dialogi następujące:
– Daleko jesteś? – W „Zamku”. A ty? – W „Umizgach”. – Umizgi… – Wojtek rozsmakował się w brzemieniu słowa. Szczęściarz, bo z niższej klasy. Narodową epopeję miał zgłębiać dopiero za rok. My z mozołem, zwykle po obiedzie lub przed snem, przerzucając po kilka czy kilkanaście stron, brnęliśmy przez rytm trzynastozgłoskowca, przez pasy słuckie, kontusze, niekończące się opisy nieba, grę na rogu i cymbałach. 
I nikt nam nie powiedział, byśmy byli czujni, bo patron naszej podstawówki, wieszcz Mickiewicz, wspominając wiosnę roku 1812: „O roku ów! Kto ciebie widział w naszym kraju!”, miał prawie tyle lat, ile my. I nikt nie przewidział, że nasza wiosna niepowtarzalna („Urodzony w niewoli, okuty w powiciu / Ja tylko jedną taką wiosnę miałem w życiu”, jest już za rogiem; że nasza wiosna nadejdzie jesienią 1980 i da nam – o, szczęsne pokolenie – kilkanaście miesięcy, po których kraj i świat przewrócą się do góry nogami, po których nic nie będzie już tak samo.

I nikt nas nie nauczył, że „Pana Tadeusza” czytać trzeba nie jak historyczną ramotę o dawnych czasach, lecz jako odwieczną figurę polskich dziejów, w których to, co przychodzi z Paryża, nieustannie ściera się z centrum polszczyzny, czyli z Soplicowem; że po dwustu latach znajdą się „paniczyki młode z cudzych krajów”, co wtargną do nas „hordą gorszą od Nogajów! Prześladując w Ojczyźnie Boga, przodków wiarę, prawa i obyczaje, nawet suknie stare” (znaczy moherowe). Że trzeba być gotowym do samodzielnego myślenia, bo potężna jest siła mediów, mód i lansowanych trendów. Mogą więc wrócić czasy, kiedy „nie wierzono rzeczom najdawniejszym w świecie, / jeśli ich nie czytano w wyborczej gazecie”.
Tamto nasze zimowe, szkolne czytanie„Pana Tadeusza” sprzed lat kilkudziesięciu  przypomniało mi się oczywiście nie bez powodu. Przypomniało mi się, bo całkiem niedawno odbyła się narodowa akcja czytania narodowej epopei.

Czytano w radiu, czytano w parkach i na skwerach. Czytali aktorzy, burmistrzowie i nawet sam pan prezydent czytał. Przeczytałem i ja. Sięgnąłem, przeczytałem i dokonałem odkrycia  na miarę starego, zramolałego polonisty – to jest genialna książka. Polecam, warto otworzyć. Początek wszyscy znamy: „Litwo! Ojczyzno moja!”.       
Wiem, że i tak nikt tego nie zrobi. Że zachęcać to próżny trud. Nie ma sposobu, by Polaków, którzy zakończyli edukację, raz przebrnęli i dość mają,  namówić do powrotu do „Pana Tadeusza”. Nie masz nadzieji. No chyba... A gdyby dawali za to zniżki w supermarketach i upusty na paliwo, powiedzmy: 20 groszy na litrze? Kto wie? Naprawdę warto zaryzykować. Drożej się od tego nie zrobi.
Komentarze (0)

Komentarz został dodany

Twój komentarz będzie widoczny dopiero po zatwierdzeniu przez administratora

Dodanie komentarza wiąże się z akceptacją regulaminu

Klauzula informacyjna
Szanowny Użytkowniku

Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” zaktualizowała swoją Politykę Prywatności. Portal tygodniksiedlecki.com używa cookies (ciasteczek), aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” i jej Zaufani Partnerzy używają plików cookies, aby wyświetlać swoim użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy. Korzystanie z naszego serwisu oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Można zmienić ustawienia w przeglądarce tak, aby nie pobierała ona ciasteczek.