I Piłsudski, i Dmowski, i Witos

Artykuł drugiej potrzeby

Dariusz Kuziak 2012-11-10 12:33:14 liczba odsłon: 2695

Spodobało się Panu Bogu mieć świat z narodami i państwami. Z jakiś powodów chciał mieć narody, jak ludzi – indywidualnie, każdy inny. Przynajmniej na tym etapie dziejów. Przed tysiącleciami bywało inaczej – rodowo i plemiennie. Jak będzie za tysiąc lat, nikt nie wie. Na razie narody, wbrew społecznym inżynierom, radosnym projektantom przyszłości – istnieją. A my za kilka dni mamy narodowe święto.
Jest wiele świąt w kalendarzu, nawet każdy dzień ma innego świętego. Mamy święto od konstytucji, od Europy, od Matki Boskiej, od tolerancji. Mamy Dzień Kobiet, Dzień Chłopaka, Barbórkę, nawet Dzień Pisania Listów. Dla każdego coś miłego w swoim czasie.

W najbliższą niedzielę wypada pomyśleć o ojczyźnie. Nad ojczyzną się zadumać. Święto Niepodległości stosownie, co wcale niełatwe, świętować. Cokolwiek zrobisz, legion jest tych, którzy uznają, że powinno się inaczej.
Jak będzie akademia, referat i składanie wieńców – powiedzą, że to nudne i napuszone; że nie trzeba tak grobowo, tak kombatancko. Że przydałoby się coś odlotowego, radośniejszego, coś dla młodych. Narodowe święto powinno być przecież radosne. Bo ojczyzna to nie tylko groby
i martyrologia. 

Zorganizujesz festyn albo historyczną rekonstrukcję – również nie będą zachwyceni. Bo nie jest dobrze, kiedy młodzi bawią się w wojnę. Wojskowa defilada? Tromtadracja i wymachiwanie szabelką. Zupełnie nie po europejsku. Nie ma co wbijać narodu w dumę. Jak ludzie przypomną sobie o bohaterach, mogą być kłopoty. Niepokornymi trudniej się rządzi.

Od zeszłego roku wyczuwalny jest trend, by maszerować. Jedni zaczęli, inni – żeby tamci nie mówili, że gorsi – też musieli marsz zorganizować. Klejenie szarf narodowych już nie wystarcza. Trzeba zelówki nadwyrężyć. Konkurencja, okazuje się, nawet w patriotyzmie jest dobra. Choć wybór trudny. 
Zostaniesz w domu – niedobrze. To znaczy, że letni jesteś, patriotycznie obojętny, dbający, żeby tylko własny kałdun napchać i kredyt na czas spłacić. Pójdziesz z prezydentem, powiedzą, żeś leming z sekty pancernej brzozy. Ruszysz niezależnie – nazwą cię wyznawcą religii smoleńskiej, zmieszają z mgłą i trotylem.

 Dzisiaj nam się wydaje, że to są (za kilka dni będą) dwa, może nawet trzy wrogie marsze; że wizje i perspektywy zupełnie nie do pogodzenia. No bo jak się tu ze zdrajcami czy oszołomami zgodzić? Że nie ma przeproś, że „no pasaran”, że albo my, albo oni. Nic tylko do gardeł się rzucać i żreć do upadłego. Jak nigdy wcześniej…
Nigdy? A figa! Nie takie spory w ojczyźnie miewaliśmy. Wystarczy wspomnieć dwudziestolecie. I co wyszło po latach, po dekadach? Wyszło, że dość jest w Warszawie miejsca na pomniki. I Piłsudski się zmieścił, i Dmowski, i Witos.
Za kilka dni narodowe święto. My też jesteśmy Polakami. I co nam zrobicie? 
Komentarze (0)

Komentarz został dodany

Twój komentarz będzie widoczny dopiero po zatwierdzeniu przez administratora

Dodanie komentarza wiąże się z akceptacją regulaminu

Klauzula informacyjna
Szanowny Użytkowniku

Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” zaktualizowała swoją Politykę Prywatności. Portal tygodniksiedlecki.com używa cookies (ciasteczek), aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” i jej Zaufani Partnerzy używają plików cookies, aby wyświetlać swoim użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy. Korzystanie z naszego serwisu oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Można zmienić ustawienia w przeglądarce tak, aby nie pobierała ona ciasteczek.