Od metra

Artykuł drugiej potrzeby

Dariusz Kuziak 2012-11-17 11:10:08 liczba odsłon: 2443

Na ostatnim zebraniu domowym postanowiłem poinformować mój mały metraż o czekających nas zmianach: – Rada Miasta ustaliła sposób opłat za śmieci. Płacić będzie się od metra kwadratowego – zagaiłem jako główny lokator.   
– Ja na pewno nie zapłacę – zaperzyła się Łazienka. – Nie mam z czego. Już nalicza mi się za wodę i kanalizację. Ze śmieciami nie mam wiele wspólnego. Spuszcza się w toalecie, co trzeba, i spokój. Poza tym jestem najmniejsza.
– To ja jestem najmniejszy – sprostował krzywy Korytarzyk. I z mostu zaatakował mnie personalnie: – Ten bałaganiarz w Małym Pokoju urządził sobie składowisko starych gazet. Większość tego, co się u nas wyrzuca, to stare gazety. – Mam nadzieję, że znajdę czas i jeszcze je przeczytam – broniłem się. – Ale nigdy nie masz czasu  i nigdy nie czytasz. Tylko papiery się piętrzą – odpalił Korytarzyk.

Szczęśliwie, Mały Pokój wziął mnie w obronę: – Gazety to nie śmieci, to surowiec wtórny – stwierdził rzeczowo i chłodno (bo ma przykręcony kaloryfer).  – Za surowce wtórne i odpady segregowane płaci się mniej. Czasami można nawet na nich zarobić. Próba obciążanie mnie opłatą tylko dlatego, że jestem mały, to dyskryminacja. Poza tym wszyscy wiedzą, gdzie stoi kosz na odpadki...  – zakończył, znacząco spoglądając na Kuchnię.
Kuchnia tylko na to czekała: – Gdyby radni uzależnili wielkość opłat za śmieci od zużycia wody, mogłabym, oczywiście na spółkę z Łazienką, zapłacić. Tylko my mamy krany. Ale skoro płaci się od metra, to niech Duży płaci. To on przecież jest największy.  
– Za co ja mam płacić? Za co mam płacić? – irytował się Duży Pokój.
– Przecież w ogóle nie śmiecę. Ani śmietka u mnie nigdy nie było i nie ma! Gdyby był podatek od kurzu, to i owszem, kurzy się u mnie, zwłaszcza po kątach. Ale śmieci nigdy nie było.  

– Gdyby więcej spuszczać do kibla, to do kosza trafiałoby mniej śmieci – sugerował krzywy Korytarzyk. – To, czy się spuszcza, czy nie spuszcza nie ma najmniejszego znaczenia – zauważyła Łazienka. – No właśnie, to jakaś paranoja. W ogóle nie ma znaczenia, czy się śmieci, czy nie. Liczą się tylko metry kwadratowe mieszkania. A metry przecież nie śmiecą. Kurzą się, brudzą się, ale nie śmiecą – wykrzykiwał Duży.
– Śmiecą, jak wiadomo, lokatorzy – powiedziała Kuchnia, spoglądając na mnie wymownie: – Kiedy ciebie, szanowny główny lokatorze, nie ma, to nie ma ani śmieci, ani zużycia wody. Nie zużywa się ani gaz, ani prąd.

– Co prawda, to prawda, gdyby ciebie nie było, nie byłoby kłopotu. Mielibyśmy spore oszczędności – zgodził się Korytarzyk i jakby nieco się wyprostował. – Głupstwa gadacie – wykrzyknąłem. – Tego jeszcze brakowało, żeby metraż wyrzucał mnie z własnego mieszkania. Wodę gaz i prąd mogę oszczędzać. Ale na śmieciach oszczędzać nie mogę. Nie ma takiej opcji. Czy będę wyrzucał tony, czy jeden worek na dwa tygodnie, i tak zapłacę od metra.  
– No to, trudno. Będziesz musiał płacić – oświadczyła Kuchnia i poszła się wietrzyć. Zebranie było skończone. Wtedy zrozumiałem pewną frazeologiczną zawiłość: dlaczego, jak ma się czegoś dużo, to mówi się, że ma się tego od metra.
Komentarze (0)

Komentarz został dodany

Twój komentarz będzie widoczny dopiero po zatwierdzeniu przez administratora

Dodanie komentarza wiąże się z akceptacją regulaminu

Klauzula informacyjna
Szanowny Użytkowniku

Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” zaktualizowała swoją Politykę Prywatności. Portal tygodniksiedlecki.com używa cookies (ciasteczek), aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” i jej Zaufani Partnerzy używają plików cookies, aby wyświetlać swoim użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy. Korzystanie z naszego serwisu oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Można zmienić ustawienia w przeglądarce tak, aby nie pobierała ona ciasteczek.