Rozmowa Mirosława Buczka z Ryszardem Soćką – wiceprezesem WLKS Siedlce-Nowe Iganie, trenerem siedleckiego Ośrodka Szkolenia Olimpijskiego.
fot. J. Mazurek
Rozmowa Mirosława Buczka z Ryszardem Soćką – wiceprezesem WLKS Siedlce-Nowe Iganie, trenerem siedleckiego Ośrodka Szkolenia Olimpijskiego.
- Nie jest Pan już trenerem kadry narodowej sztangistek, ale to właśnie Pańska podopieczna, Sabina Bagińska, zdobyła jedyny dla Polski medal podczas rozegranych w Tiranie Mistrzostw Europy Seniorek. Zemsta ma słodki smak?
- Sukcesu Sabiny nie traktuję w tych kategoriach. O to, że nie szkolę kadry narodowej nie mam do nikogo pretensji, choć uważam, że kadrowiczki zasłużyły na lepszego i uczciwszego następcę. Ja już po Igrzyskach w Atenach w 2004 roku, gdzie Agata Wróbel zdobyła brązowy medal, który kosztował nas wiele nerwów, miałem zamiar zmienić pracę na spokojniejszą.. Miałem propozycję pracy za granicą w charakterze trenera i konsultanta kilku reprezentacji narodowych jednocześnie. Jednak uważałem, że mam coś do zrobienia w Polsce i tak pozostało. Obecnie nie zmienię już charakteru pracy. Pozostanę w Polsce, bo nie mogę opuścić WLKS-u w najtrudniejszej sytuacji w jego prawie czterdziestoletniej historii. Chcę tylko spokojnie pracować i wykorzystać swoją wiedzę i doświadczenie dla dobra podnoszenia ciężarów. Sabina Bagińska sprawiła miłą niespodziankę i uratowała twarz naszej dyscypliny, ponieważ od 1998 roku ze wszystkich mistrzostw Europy wracaliśmy z medalami. Niespodzianka jest tym większa, że w ubiegłym roku zawodniczka bardziej skupiła się na pracy masażystki w siedleckim Ośrodku Szkolenia Olimpijskiego niż na treningach. W tym roku, kiedy okazało się, że na gabinet odnowy PZPC nie ma pieniędzy, wróciła do ciężarów.
Pełny tekst wywiadu w „TS” nr 19, który jest w sprzedaży od 8 maja.
najstarsze
najnowsze
popularne