– Wierzysz w Boga? – spytała położona, patrząc na wyniki badań Joli. – Wierzę – potwierdziła kobieta. – Będę się za ciebie modlić – powiedziała położna, przekazując diagnozę: złośliwy rak piersi ciężarnych.
Jola miała wtedy 37 lat, męża i troje dzieci: najmłodsze miało pół roku, kolejne dwa latka, a najstarsze – 8 lat. To było dwa tygodnie po komunii jej najstarszej córki. Trzy dni przed amputacją piersi pani Jola zorganizowała chrzciny najmłodszego dziecka. Tak na wszelki wypadek.
– Różnie mogło być – mówi kobieta.
Siedleckie Amazonki we wrześniu będą obchodziły 5. rocznicę istnienia swojego stowarzyszenia. W tej chwili należy do niego około dwudziestu pań. Spotykają się co tydzień. Są jak dobre koleżanki: rozmawiają o ślubach dzieci, narodzinach wnuków, krojach sukienek. Nie zapominają też o tym, co je połączyło: rak piersi. Każda z pań przeszła mastektomię, czyli amputację piersi. Jedna z Amazonek bez piersi żyje już od 22 lat. Czy podjęłyby taką decyzję jak aktorka Angelina Jolie, która zdecydowała o profilaktycznej mastektomii?
– Tak – odpowiadają. – Dla dzieci – mówi Jola. – My chcemy żyć.
I opowiada, że w szpitalu onkologicznym widziała kobiety z piersią jak kalafior, usianą guzami. I one twierdziły, że wolą umrzeć, niż amputować pierś.
Siedleckie Amazonki spotykają się w każdą środę o godz. 16.30 w budynku przy ul. Kazimierzowskiej 7. Skontaktować się można z nimi pod nr. tel. 667 511 051.
Zostało Ci do przeczytania 84% artykułu
Aby przeczytać całość kup e-wydanie nr 22/2013:
najstarsze
najnowsze
popularne