Jeden wójt zwolnił pracownika samorządu, przeciwko któremu skierowano akt oskarżenia do sądu. Drugi niemal natychmiast go zatrudnił – na tym samym stanowisku.
rys. M. Andrzejewski
Jeden wójt zwolnił pracownika samorządu, przeciwko któremu skierowano akt oskarżenia do sądu. Drugi niemal natychmiast go zatrudnił – na tym samym stanowisku.
– To chyba jakieś nieporozumienie, żeby jeden wójt zwalniał z pracy człowieka, na którym ciążą zarzuty prokuratorskie, a inny wójt go zatrudniał – mówi mieszkaniec gminy Wiśniew. – I to na identycznym stanowisku. Ten pan może oczywiście gdzieś pracować, ale chyba nie w samorządzie. W końcu ciągle się powtarza, że tam powinni być zatrudniani ludzie o nieposzlakowanej opinii.
Zarzuty dotyczą byłego zastępcy kierownika USC w Zbuczynie. Jest on oskarżony o to, że opisał fakturę, wystawioną przez prywatną firmę, dotyczącą wymiany przez nią stolarki okiennej. Była to zwykła fikcja. Okna zostały bowiem wymienione znacznie wcześnie i to przez zupełnie inne przedsiębiorstwo. Prokuratura Okręgowa w Siedlcach śledztwo w tej sprawie (akt oskarżenia objął w sumie 5 osób, w tym byłego wójta gminy Zbuczyn) prowadziła przez kilkanaście miesięcy. Chodzi o nieprawidłowości w finansowaniu kilku remontów gminnych placówek. Prokuratura ustaliła, że za każdą z tych inwestycji Urząd Gminy w Zbuczynie zapłacił dwa razy. Pieniądze trafiły do firmy, która żadnego z tych remontów nie przeprowadziła. To jedna z największych afer samorządowych, jakie w ostatnim czasie miały miejsce w naszym regionie.
Wyroku nie było
Zarzuty wobec byłego kierownika USC w Zbuczynie są więc poważne. Nie przeszkodziło to jednak wójtowi gminy Wiśniew zatrudnić go w swojej gminie. – Dla mnie najważniejsze jest to, że ten pan nie został skazany prawomocnym wyrokiem sądu – mówi wójt gminy Wiśniew, Krzysztof Kryszczuk. – Może więc pracować jako urzędnik. Praktyka nie raz dowiodła, że ci samorządowcy, na których ciążyły nawet bardzo poważne zarzuty, zostali potem z nich całkowicie oczyszczeni. Kiedy zatrudniałem zastępcę kierownika USC, złożył on wszystkie wymagane dokumenty. Znalazło się wśród nich zaświadczenie o niekaralności. To się liczyło przy zatrudnieniu, a nie fakt, że przeciwko temu panu toczy się postępowanie. Trzymam się podstawowej zasady – dopóki komuś nie udowodni się winy, to jest on niewinny. Jako wójt nie mogę wyręczać sądu.
Zupełnie inne podejście do tej kwestii miał natomiast wójt gminy Zbuczyn. Wyznaje on zdecydowanie mniej liberalne zasady, dotyczące wymagań wobec pracowników samorządowych. – Kiedy tylko otrzymałem akt oskarżenia, który dotyczył dwóch pracowników samorządowych, obydwu zwolniłem z pracy – mówi wójt gminy Zbuczyn, Tomasz Hapunowicz. – Uznałem, że nie mogę pracować z osobami, do których nie mam pełnego zaufania. Pracownik samorządowy musi mieć nieposzlakowaną opinię. Trzeba też pamiętać, że obaj zwolnieni przez mnie pracownicy mieli dostęp do materiałów niejawnych.(...)
Więcej w papierowym i e-wydaniu "TS" (nr 29)
najstarsze
najnowsze
popularne