Rok temu katolicy stanęli przed dramatycznym wyborem. Chcesz być, pastuszku, wierny swojskiemu osiołkowi czy papieżowi-doktrynerowi? Wybieraj! Medialne tytuły mówiły jednoznacznie: „Rewolucja w bożonarodzeniowych szopkach”, „Benedykt XVI ogłosił światu, że u żłóbka nie było zwierząt”, „Czy po słowach papieża Benedykta XVI zabraknie w szopkach wołu i osła?” „Szopki opustoszeją? Papież twierdzi, że zwierząt nie było”.
Reporterzy rozbiegli się po świecie w poszukiwaniu emocji. Co teraz, bez zwierząt, zrobią biedne dzieci? Czy pozbawione osiołka w stajence, przestaną też wierzyć w świętego Mikołaja? Jak papież mógł to zrobić najmłodszym! Jak zachowają się np. franciszkanie, od wieków inscenizujący szopki? - Papież zakazuje zwierząt. Co zrobicie? – dopytywano zakłopotanych mnichów. Znaleziono też heretyków gotowych bohatersko oprzeć się Benedyktowi XVI. I to gdzie?! Niemal pod samym papieskim nosem - w Neapolu. Spod stóp Wezuwiusza popłynęło w świat krzepiące: „W neapolitańskim żłóbku wół i osiołek są od zawsze i zawsze będą”.