Konferencja w łukowskim Medycznym Studium Zawodowym. Fot. PGL
Przeszczepy narządów w niektórych przypadkach są jedynym sposobem na uratowanie życia. Ze statystyk wynika, że jeden zdrowy dawca organów może ocalić życie czterem osobom, a kolejnym trzem przedłużyć je. W Polsce na przeszczepy narządów oczekuje około 2.300 osób.
Dlaczego aż tyle? Bo chociaż od pierwszej udanej operacji przeszczepu nerki mija 60 lat, wciąż do transplantacji podchodzimy z dużą rezerwą i wciąż odkładamy na kiedy indziej przemyślenie i przedyskutowanie tych kwestii z najbliższymi. Może dlatego, że transplantacja i ratowanie życia jednej osoby przeważnie zawsze wiąże się ze śmiercią dawcy. Śmierć pnia mózgu, która dla lekarzy jest transplantologicznym Rubikonem, dla wielu osób ciągle nie jest granicą życia i śmierci. Trudno im przyjąć, że człowiek już nie żyje, chociaż jego serce wciąż bije.
CZY ŚMIERĆ MÓZGU ISTNIEJE?
Kilka tygodni temu w interentowym wydaniu „TS” pojawiła się informacja o wybudzeniu ze śpiączki 6-letniej Kamili z Mińska Mazowieckiego. Jednym z pierwszych, który skomentował tę informację, był internauta o nicku „1500100900”.Wyrażał radość z tego, że dziecko zaczęło kontaktować się z otoczeniem. Napisał jednak też, że dzięki temu Kamila uniknęła zakwalifikowania do grupy dawców narządów. W dalszej dyskusji komentujący postawił znak równości między stanem śpiączki a śmiercią mózgową. Powoływał się przy tym na autorytety, jakimi dla niego są przeciwnicy transplantologii - prof. Jan Talar, specjalista w dziedzinie rehabilitacji oraz jego wychowanek, ks. dr n. med. Jacek Norkowski, specjalizujący się w zagadnieniach śpiączki pourazowej i śmierci mózgowej. (Obaj często publikują w ultrakatolickich prawicowych mediach). [...]
Więcej w papierowym i e-wydaniu „TS” nr 12.
Piotr Giczela
Zostało Ci do przeczytania 84% artykułu
Aby przeczytać całość kup e-wydanie nr 12/2014:
najstarsze
najnowsze
popularne