W Siedlcach przy piwku czytają wszystkie grupy: młodzież, ludzie starsi, nauczyciele, lekarze, adwokaci, no i artyści. A co by było, gdyby, korzystając z okazji, mogli... wypożyczyć książkę?
fot. Janusz Mazurek
W Siedlcach przy piwku czytają wszystkie grupy: młodzież, ludzie starsi, nauczyciele, lekarze, adwokaci, no i artyści. A co by było, gdyby, korzystając z okazji, mogli... wypożyczyć książkę?
Magdaleny Śmigielskiej, właścicielki siedleckiej kawiarni „Awangarda”, nie trzeba przekonywać, że kto czyta, żyje podwójnie. - Moja barmanka pochłania kilkanaście książek miesięcznie, nawet w pracy, jeśli tylko ma wolną chwilę. Ja sama nie czytam tyle, ile bym chciała. Staram się jednak, żeby to były przynajmniej 2 tytuły w miesiącu. Poza tym dużo czytam swoim dzieciom, dla których najgorszą karą jest, jeśli nie zrobię tego na dobranoc - żartuje.
Według Przemka Iwanka, pomysłodawcy i moderatora nieistniejącej już lokalnej mutacji Dyskusyjnego Klubu Książki, poziom czytelnictwa w Siedlcach pozostawia wiele do życzenia. - Myślę, że średnia jest u nas mniej więcej taka jak w całej Polsce, czyli niezbyt wysoka - uważa. Dziwi się więc, gdy przytaczam mu wyniki rankingu Biblioteki Narodowej. Zestawienie to obejmuje miejscowości o najwyższym odsetku czytelników zarejestrowanych w bibliotekach publicznych. - Od lat jesteśmy w czołówce krajowej, a kilka razy udało nam się uplasować w pierwszej piątce. W ubiegłym roku wskaźnik wyniósł 21,6, czyli aż o 4,8 więcej od średniej krajowej. To dużo lepiej niż inne miasta o podobnej wielkości - przekonuje Eugeniusz Kasjanowicz, wicedyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej. - Nie sądziłem, że Siedlce jakoś się wybijają - komentuje szczerze Iwanek.
Więcej w papierowym i e-wydaniu „TS” nr 18.
najstarsze
najnowsze
popularne