Radny zarzuca prywatę i trafia przed sąd

Siedlce

Mariola Zaczyńska 2014-11-06 09:04:51 liczba odsłon: 4423
Collage PGL

Collage PGL

Ostatnia sesja siedleckiej Rady Miasta znalazła swój finał w sądzie. Dyrektor Centrum Kultury i Sztuki Mariusz Orzełowski pozwał w trybie wyborczym radnego Adama Tomczuka.

Obydwaj panowie ubiegają się o mandat radnego w tegorocznych wyborach samorządowych. Sprawa odbyła się szybko, jak to w wyborczym trybie. Sąd oddalił wniosek Mariusza Orzełowskiego, uznając, że powinien on dochodzić swych praw na drodze cywilnej lub karnej.
 

– Wytoczę Adamowi Tomczukowi proces cywilny o pomówienie – powiedział nam Mariusz Orzełowski tuż po zakończeniu sprawy.
 

Już na poprzedniej sesji Rady Miasta Adam Tomczuk domagał się od dyrektora CKiS Mariusza Orzełowskiego wyjaśnień dotyczących korzystania z samochodu o numerze rejestracyjnym L0 TEATR. – Chcę wiedzieć, czyje to auto, kto nim jeździ, kto płaci za paliwo, ile kosztuje jego utrzymanie.
 

Dyrektor Mariusz Orzełowski wyjaśnił, że samochód o numerze L0 TEATR jest lizingowany od banku i służy instytucji, jaką jest CKiS. Jeździ nim właśnie dyrektor. – Koszty umowy lizingowej ponosi firma Jastrzębski SA, w ramach sponsoringu, więc auto nas nic nie kosztuje, tym bardziej, że jako nowe nie przechodzi przez 3 lata badań technicznych. Auto służy do celów służbowych, paliwo opłaca CKiS.
 

Ale ja widzę, że to auto stoi przed pana domem, jakby było pana własne – twierdził Adam Tomczuk.
 

Mariusz Orzełowski powiedział o specyfice pracy w kulturze, gdzie nie ma normowanych godzin urzędowania. – To często cały dzień maksymalnej aktywności, imprezy kończą się późno w nocy, muszę być dyspozycyjny – wyjaśniał dyrektor.
 

Na ostatniej sesji Rady Miasta Adam Tomczuk wrócił do tematu i zasugerował, że służbowe auto jest traktowane jak prywatne także przez członków rodziny dyrektora. – To co za kierownicą tego auta robi syn dyrektora? Dlaczego pojechał nim do Chorwacji? – pytał radny Tomczuk i za te właśnie słowa został pozwany przed sąd.
 

To pomówienie, mój syn nie jechał tym autem do Chorwacji – mówi Mariusz Orzełowski.
 

W sądzie zeznawał jego syn. Powiedział, że autem tym jeździł dwukrotnie, na prośbę dyrektora, aby kupić kwiaty, i pokonał trasę z CKiS do kwiaciarni i z powrotem.
 

Wszystko wskazuje na to, że panowie spotkają się w sądzie cywilnym. (MZ)

 

 

 


Pisaliśmy już na ten temat:

Orzełowski kontra Tomczuk

Klauzula informacyjna
Szanowny Użytkowniku

Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” zaktualizowała swoją Politykę Prywatności. Portal tygodniksiedlecki.com używa cookies (ciasteczek), aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” i jej Zaufani Partnerzy używają plików cookies, aby wyświetlać swoim użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy. Korzystanie z naszego serwisu oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Można zmienić ustawienia w przeglądarce tak, aby nie pobierała ona ciasteczek.