Magda Bibrzycka: Ekstraklasy się dopiero uczymy

Siedlce

Paweł Świerczewski 2015-01-30 10:05:39 liczba odsłon: 3961

Magda Bibrzycka w ubiegłym sezonie była jedną z liderek zespołu MKK Siedlce, który wywalczył historyczny awans do elity kobiecego basketu. W obecnych rozgrywkach walczy jak lwica,wraz z koleżankami z zespołu, o to, by prestiżowa liga pozostała w Siedlcach. Magda podsumowała dla "TS" pierwszą rundę w wykonaniu MKK, swoją grę, a także opowiedziała, czy w koszykarskiej rodzinie udaje się unikać rozmów o sporcie.

Może na początek pytanie mniej sportowe, a bardziej prywatne. W Siedlcach mieszkasz od 2012 roku. Jest tu co robić poza grą w koszykówkę?

Jest co robić (śmiech). Podczas swojej kariery reprezentowałam także kluby z mniejszych miejscowości, gdzie rzeczywiście poza grą nie mogłam sobie znaleźć bardzo zajęcia. Tutaj jest gdzie wyjść, gdzie się spotkać. Dobry kontakt utrzymujemy z koszykarzami, siatkarzami. Spotykamy się w takim sportowym gronie, chociaż ze względu na częstotliwość treningów głównie na hali. Szczególnie w tym sezonie (śmiech).

A jak relacje towarzyskie z koleżankami z zespołu?

Nie ukrywam, że występują trochę podziały ze względu na narodowość. Jednak jak już gdzieś wychodzimy, czy to do kina, czy coś zjeść, to staramy się to robić całą drużyną. Dzięki temu się integrujemy i możemy odpocząć psychicznie od hali i koszykówki. Myślę, że nowe zawodniczki dobrze się tutaj czują. Anię Zarycką znam jeszcze z czasów gry w Lotosie, Demi (Emina Demirović red.) jest takim dobrym duchem drużyny. Eureka jest bardziej cicha, wycofana, ale jak się już włączy do rozmowy, to zawsze powie coś ciekawego.

Historyczny awans do ekstraklasy MKK Siedlce. Dla Ciebie powrót do elity. Wierzyłaś, że jest to możliwe właśnie z tym zespołem? Jak wspominasz tamten sezon?

Szczerze, to się spodziewałam. Ja przechodziłam do Siedlec z myślą, że uda nam się awansować. Można powiedzieć, że byłam kuszona tym, że MKK budowany jest pod kątem awansu. To był historyczny sezon nie tylko dla klubu, ale także dla każdej z nas. Miałyśmy okazję się pokazać, spędzić dużo minut na parkiecie, dołożyć swoją cegiełkę do tego sukcesu. Atmosfera w zespole była znakomita. Tak samo relacje z trenerem. Tworzyłyśmy wspaniały kolektyw. Rzadko zdarzało mi się takie coś podczas całej kariery. Wygrywałyśmy mecz za meczem. Radziłyśmy sobie z rolą faworyta. Cudowny sezon.

Warto było, według Ciebie, postawić na dziewczyny, które wywalczyły awans, czy jednak konieczna była taka rewolucja w składzie, zagraniczny zaciąg?

Nie ukrywam, że żałuję, że nie został zatrzymany trzon zespołu z ubiegłego sezonu. Tak jak mówiłam - tworzyłyśmy kolektyw. Podejrzewam, że niektóre zawodniczki bardzo by pomogły na parkiecie i poza nim. Trener i prezes mieli inną koncepcję. My jako zawodniczki mogłyśmy to tylko przyjąć do wiadomości. Taka jest nasza rola. Teraz z perspektywy czasu wydaje się, że brakuje tych dwóch, trzech zawodniczek z tamtej drużyny. Tym bardziej, jak pojawiły się kontuzje, a niektóre dziewczyny nie do końca wkomponowały się w drużynę. Z transferami zawsze jest poniekąd loteria, czy ta współpraca wypali.

A zarazem sparingi były optymistyczne. Nawet bardzo. Początek sezonu rewelacyjny. Dwa zwycięstwa, minimalna przegrana z Wisłą na wyjeździe, co chyba nikt jej tak dotychczas nie nastraszył. Była euforia?

Wydaje mi się, że to wynikało z tego, że grałyśmy na świeżości. Byłyśmy po wakacjach, głodne koszykówki. Jak wszystko idzie dobrze - jest świetna atmosfera. Jak zaczęły się schody, ta siłą rzeczy również się pogarsza. Już trochę lat w koszykówkę gram. Wiem czym pachnie ekstraklasa. My, jako beniaminek, nie możemy celować od razu w najwyższe lokaty. Po dobrym początku niektórzy wieszali nam już medale na szyjach, ale w ekstraklasie nie ma nic za darmo. Liczy się konsekwencja w budowie zespołu z sezonu na sezon. Nie sztuką jest awansować. Sztuką jest zespół utrzymać w elicie i go stale rozwijać. Trener zawsze nam powtarza, że nie możemy popadać w euforię. My się tej ekstraklasy dopiero uczymy. To jest zupełnie inny świat w porównaniu z pierwszą ligą.

Później pojawiły się porażki, kontuzje, rozstanie z Amerykankami...

Mam właśnie nadzieję, że to nie pójdzie to w drugą stronę, że z tej euforii nagle ludzie nie zaczną uważać, że nadajemy się tylko do spadku. Nie ma co popadać w skrajności. Ani Amy, ani Heather nie odbiegały poziomem od ekstraklasy. Po prostu nie do końca wkomponowały się w zespół. Takim kluczowym momentem była też kontuzja Pauliny Misiek. Ona przychodziła do Siedlec, jako podstawowa zawodniczka - doświadczona, ograna w ekstraklasie i straszny walczak. Zabrakło jej wielu ważnych meczach. Jak wypadła Demi, praktycznie musiałyśmy sobie radzić w szóstkę. Ale i tak wydaje mi się, że dałyśmy z siebie wszystko. Wygrałyśmy kluczowy dla nas mecz z Gdynią. Sezon wciąż trwa, my walczymy. Celem w dalszym ciągu są play-offy. Mam nadzieję, że pomogą nam w tym nowe dziewczyny.

Co możesz o nich powiedzieć?

Pierwsza to zawodniczka z Polski - Marta Jujka. Ma 1,95 m wzrostu. Jest centrem. W tym sezonie grała w Bułgarii, a wcześniej m.in. w Wiśle Kraków. Myślę, że to będzie realne wzmocnienie, przede wszystkim na deskach, ale też w obronie. A druga zawodniczka, to Serbka. Od razu dało się wyczuć, że to dziewczyna z charakterem. Jest niziutka, gabarytami przypomina Heather. Grała dwa lata z Demi, więc jest poniekąd sprawdzona. To rozgrywającą, która potrafi krzyknąć na zawodniczki, nastawiona na podanie. Powinna dać nam nową jakość.

A jak ocenisz swoją grę?

Ciężko jest oceniać siebie... (śmiech)

To może, ja powiem, jak postrzegam Twoją dyspozycję, a Ty się do tego odniesiesz. W I lidze byłaś liderką zespołu. Początek obecnych rozgrywek był dla Ciebie trudny. Nie błyszczałaś. Gra rozkładała się na wiele zawodniczek. Później jednak było coraz lepiej. W ostatnich meczach znów napędzałaś MKK.

Ja powiem tak: znam ekstraklasę, znam swoje możliwości i wiedziałam, że to nie jest pierwsza liga i ja na pewno nie będę liderką drużyny. Chyba nikt na to nie liczył. Ściągnięta została Paulina Misiek, która miała być podstawową skrzydłową. Pojawiła się kontuzja, ja dostałam szansę większej ilości czasu gry. I z meczu na mecz czuję się coraz lepiej. Wiadomo, że jak gracz czuje, że od niego coś zależy, to ma jeszcze większą mobilizację. A ja lubię mieć trochę tej odpowiedzialności na sobie. To mnie dodatkowo nakręca (śmiech). Zresztą ja bym nie oceniała MKK pod względem jakiegokolwiek lidera. Oczywiście jest Ania ( Anna Zarycka, red.), która prezentuje równy, wysoki poziom od początku sezonu, ale u nas jest tak, że każda z dziewczyn może odpalić. Jesteśmy trochę takie nieprzewidywalne i trener ma problem, bo musi zgadywać, która akurat będzie miała swój dzień (śmiech).

Magda, pochodzisz ze sportowej rodziny (siostra Magdy - Agnieszka Bibrzycka jest jedną z najbardziej utytułowanych polskich koszykarek. red.) Siostra śledzi Twoją karierę w MKK, ogląda mecze, podpowiada? W sportowej rodzinie udaje się uniknąć tematu koszykówki?

Śledzi, śledzi, jak tylko nie ma treningów, ogląda mecze. Teraz w ekstraklasie w końcu może to robić. Zresztą to działa w obie strony. U nas rzeczywiście ciężko uniknąć tematów sportowych. Mama była kiedyś koszykarką, narzeczony siostry też grał. Siłą rzeczy sport cały czas przewija się w naszych rozmowach.

Dzięki za rozmowę.

Rozmawiał Paweł Świerczewski

Komentarze (1)

Komentarz został dodany

Twój komentarz będzie widoczny dopiero po zatwierdzeniu przez administratora

Dodanie komentarza wiąże się z akceptacją regulaminu

  • najstarsze

  • najnowsze

  • popularne

Klauzula informacyjna
Szanowny Użytkowniku

Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” zaktualizowała swoją Politykę Prywatności. Portal tygodniksiedlecki.com używa cookies (ciasteczek), aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” i jej Zaufani Partnerzy używają plików cookies, aby wyświetlać swoim użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy. Korzystanie z naszego serwisu oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Można zmienić ustawienia w przeglądarce tak, aby nie pobierała ona ciasteczek.