Gdy przychodził klient, wszystkie dziewczyny wychodziły do przedpokoju i on wybierał sobie jedną z nich. Płacił 100 złotych za pół godziny lub 150 złotych za godzinę. Dziewczyna dostawała z tego maksymalnie 60 złotych.
fot. Agnieszka Król
Gdy przychodził klient, wszystkie dziewczyny wychodziły do przedpokoju i on wybierał sobie jedną z nich. Płacił 100 złotych za pół godziny lub 150 złotych za godzinę. Dziewczyna dostawała z tego maksymalnie 60 złotych.
Na uprawianiu prostytucji można było zarobić maksymalnie 4 tysiące złotych miesięcznie. Właściciele tego przybytku zgarniali dużo więcej. Prokuratorzy wyliczyli, że przez osiem miesięcy właściciele siedleckiego domu publicznego zarobili prawie 100 tysięcy złotych. Teraz stanęli przed sądem. Są oskarżeni o czerpanie korzyści z nierządu i zmuszanie groźbą do uprawiania prostytucji. Grozi im nawet do 10 lat więzienia.
Był to biznes rodzinny. Prowadzili go kobieta, jej mąż oraz jej córka. Dziewczyny do pracy dowozili im dwaj mężczyźni. Dom publiczny mieścił się w samym centrum Siedlec, niedaleko sądu i katedry. Działał jako legalnie zarejestrowana firma – studio masażu. Jak twierdzi prokuratura, znajdowało się tam co prawda jedno łóżko do masażu, ale „sporadycznie pojawiali się tam klienci zainteresowani wyłącznie masażem”.
INFORMACJA Z OBWODU WOŁYŃSKIEGO
Informację o prężenie działającym siedleckim domu publicznym przekazali siedleckim śledczym prokuratorzy z obwodu wołyńskiego na Ukrainie.
najstarsze
najnowsze
popularne