- Nasza ulica jest przejezdna z reguły w listopadzie. Od Święta Zmarłych do Dnia Niepodległości mamy luksus! Bo wtedy przyjeżdżają delegacje, by złożyć wieńce pod Pomnikiem Wolności na placu Wolności - opowiada mieszkaniec ulicy Bema.
fot. J. Mazurek
- Nasza ulica jest przejezdna z reguły w listopadzie. Od Święta Zmarłych do Dnia Niepodległości mamy luksus! Bo wtedy przyjeżdżają delegacje, by złożyć wieńce pod Pomnikiem Wolności na placu Wolności - opowiada mieszkaniec ulicy Bema.
- W tym roku zrobimy chyba blokadę. Inaczej nie zwrócimy uwagi na nasz problem. Mowa o odcinku między Graniczną a placem Wolności. To pozbawiony asfaltu, dziurawy i błotnisty kawałek.
- Droga jest jednym wielkim bagniskiem. Chodzą nią do szkoły dzieci. Zdarzało się, że nasze dzieci były wyśmiewane przez rówieśników, że przychodzą w takich ubłoconych butach. Wiadomo, jakie są dzieci: jednym nie przetłumaczysz, że źle robią, upokarzając kolegów, drugim nie przetłumaczysz, żeby się nie przejmowały złośliwościami. Dla maluchów to dramat - opowiada siedlczanin.
POJECHAĆ, SPRAWDZIĆ
Zdesperowany poprosił o pomoc kilku radnych. Tylko jeden, jak twierdzi, potraktował go z szacunkiem. - Godzinę po naszej rozmowie przyjechał Andrzej Sitnik. Wcześniej dwóch radnych obiecało się zająć sprawą, ale nie dotarli na naszą ulicę. Z kolejnym doszło do ostrej wymiany zdań, gdy pytałem, jak to w Siedlcach jest, że jeśli deweloperzy budują nowe bloki, to zaraz miasto robi tam drogę, a nasze domy stoją od 70 lat przy zniszczonej gruntowej ulicy i nie ma funduszy, by położyć asfalt? Deweloperzy są na szczególnych warunkach w tym mieście?
najstarsze
najnowsze
popularne