Z KRZYSZTOFEM JAKUBIKIEM – sędzią piłkarskiej ekstraklasy rozmawia Mirosław Buczek.
fot. M. Buczek
Z KRZYSZTOFEM JAKUBIKIEM – sędzią piłkarskiej ekstraklasy rozmawia Mirosław Buczek.
– W klasyfikacji „Przeglądu Sportowego” za poprzednią rundę rozgrywkową uplasowałeś się na drugiej pozycji. Czy jesteś zadowolony z poziomu swego sędziowania?
– Takie klasyfikacje z pewnością cieszą i utwierdzają w przekonaniu, że idę w dobrym kierunku. Osobiście jestem zadowolony z tego, co w ostatnim czasie robiłem na boisku jako arbiter. Najważniejsze, że nie ma, jak mi się wydaje, stagnacji, że ciągle się rozwijam, zbieram kolejne doświadczenia.
– Klasyfikacje medialne to jedno, a oceny fachowych gremiów decyzyjnych, to drugie. W Twoim przypadku noty dziennikarzy okazały się zbieżne z ocenami doświadczonych znawców, czego efektem było powierzenie Ci sędziowania spotkań międzynarodowych.
– Zadebiutowałem jako sędzia bramkowy, w meczu eliminacyjnym Mistrzostw Europy: Luksemburg- -Hiszpania. Później byłem sędzią bramkowym na meczach ligi europejskiej: Akdam Karabach - Dnipro Dniepropietrowsk i Partizan Belgrad – Asteris Tripolis. Powierzono mi też obowiązki sędziego głównego meczu reprezentacji olimpijskich Ukrainy i Czech, a następnie zaproszono do Szwajcarii na zorganizowany przez UEFA międzynarodowy kurs perspektywicznych sędziów.
– Nie ma bezbłędnych piłkarskich arbitrów. –– Staramy się, żeby błędów było jak najmniej, ale pomyłki są wkalkulowane w ten zawód. Czasem są to błędy duże, innym razem mniejsze, a innym razem decyzje arbitrów wzbudzają kontrowersje. Kontrowersyjna decyzja nie jest błędem. Opinie obserwatorów mogą się różnić i nawet po kilkakrotnym obejrzeniu sytuacji z różnych kamer trudno jednoznacznie zawyrokować, kto miał rację. Na szczęście nie popełniłem tych błędów zbyt wiele. –
– Twój najbardziej rażący błąd to …?