Janka liczy na palcach. Teraz to już trzecia pięciolatka po mastektomii. Siedzi przede mną w letniej bluzeczce z dużym dekoltem. Po koniec trzeciej pięciolatki, po czternastu latach od usunięcia piersi, postanowiła ją zrekonstruować.
fot. Janusz Mazurek
Janka liczy na palcach. Teraz to już trzecia pięciolatka po mastektomii. Siedzi przede mną w letniej bluzeczce z dużym dekoltem. Po koniec trzeciej pięciolatki, po czternastu latach od usunięcia piersi, postanowiła ją zrekonstruować.
- Wiem, wiem... Ludzie żyją bez ręki, bez nogi, i jakoś sobie radzą. Niby pierś nie jest tak potrzebna do życia jak ręka, ale postanowiłam to zrobić dla siebie.
Przyjechała właśnie do Siedlec na zdjęcie szwów. Wyprostowana, dumna, uśmiechnięta.
- Niedługo zostanę babcią - puszcza oko.
Można powiedzieć, że nowa pierś jest prezentem z okazji urodzin wnuka i jej, pięćdziesiątych.
Tabu
W małej miejscowości źle się choruje. Do lekarza nie tak blisko, ale nie o to chodzi. Tu wszyscy wszystko wiedzą, jedni współczują szczerze, inni chcą zaspokoić ciekawość.
- A jak się nie lubi współczucia? - pyta Janka.
Jej historia jest podobna do tysięcy innych. Guzek w piersi wyczuła podczas kąpieli. Strach był paraliżujący.
- Od razu pomyślałam o dzieciach. Rok wcześniej zostałam wdową.