W ciągu dwóch dni zebrali blisko 8 tysięcy podpisów pod petycją, by władze miasta nie dopuściły do budowy Intermarche i Bricomarche. Siedleccy przedsiębiorcy twierdzą, że walczą o swoje przetrwanie.
rys. M. Andrzejewski
W ciągu dwóch dni zebrali blisko 8 tysięcy podpisów pod petycją, by władze miasta nie dopuściły do budowy Intermarche i Bricomarche. Siedleccy przedsiębiorcy twierdzą, że walczą o swoje przetrwanie.
Jest ich wielu, na „tajne” spotkanie z radnymi przyszła blisko 40-osobowa grupa. – „Tajne”, bo nikomu o nim nie mówiliśmy, radni też mieli nie mówić – wyjaśnia jeden z przedsiębiorców. Tymczasem na spotkaniu pojawiło się dwóch młodych ludzi z kamerą. Zostali wyproszeni z sali. – Bo nie było to spotkanie publiczne – wyjaśnia przedsiębiorca i dodaje: – Ale dziwne, prawda? Skąd wiedzieli? Ktoś mocno za tą inwestycją „chodzi” i pilnuje spraw inwestora. Jesteśmy pewni, że to byli ludzie od niego.
ZAMIAST MIEĆ LŻEJ...
Przedsiębiorcy protestują przeciwko budowie marketów Intermarche i Bricomarche. Mają one w ofercie m.in. materiały budowlane, ogrodnicze, sprzęt do pielęgnacji ogrodów i majsterkowania. – Łatwo przewidzieć, że lokalne sklepy z tej branży padną – uważają przedsiębiorcy. – Mamy już przykłady. W jednej z siedleckich firm drastycznie spadło zatrudnienie z 40 osób do 4 po tym, gdy w Białej Podlaskiej otwarto market Bricoman. A co się stało w Mińsku Mazowieckim po otwarciu Castoramy? Lokalny sklep ze sprzętem mechanicznym splajtował. Podobnie stało się w Łukowie.
Przedsiębiorcy chcą zablokowania inwestycji.
– Zamiast mieć lżej i cieszyć się rozwojem firmy po 20 latach pracy, musimy dziś walczyć o przetrwanie. Dlaczego miasto nie broni swoich lokalnych firm, które płacą podatki i zatrudniają ludzi stąd? Jeden z przedsiębiorców dodaje: – Proszę zobaczyć, ile siedleckich firm sponsoruje lokalne imprezy kulturalne i sport... A ile wielkich marketów dało choćby złotówkę na społeczny cel w mieście?
najstarsze
najnowsze
popularne