Nareszcie jak w domu

Siedlce

Bartosz Szumowski 2015-07-11 13:14:25 liczba odsłon: 6714
Rodzinę z Ukrainy powitał prezydent Siedlec Wojciech Kudelski. Mieszkanie dla Antoniny i Andrzeja ufundowała firma Konstantego Strusa, a bohaterów reportażu sprowadziła do Polski Fundacja Leny Grochowskiej.
Na zdjęciu od lewej: prezydent Siedlec Wojciech

Rodzinę z Ukrainy powitał prezydent Siedlec Wojciech Kudelski. Mieszkanie dla Antoniny i Andrzeja ufundowała firma Konstantego Strusa, a bohaterów reportażu sprowadziła do Polski Fundacja Leny Grochowskiej. Na zdjęciu od lewej: prezydent Siedlec Wojciech

- Nie mamy pralki, nawet sztućców, a talerze dostaliśmy w środę. Ale dajemy sobie radę - mówią Polacy sprowadzeni z Donbasu.

Na Ukrainie nie traktowano ich jak swoich, bo mają polskie korzenie i są katolikami. A czy w Siedlcach czują się wyobcowani?

- Nie. Jesteśmy tu kilka dni, a już poznaliśmy prezydenta miasta - odpowiadają z uśmiechem. Antonina Penkowa i Andrzej Dmitriw przyjmują mnie w największym pokoju niedużego mieszkania w bloku przy Dylewicza. Jeszcze do grudnia ubiegłego roku mieszkali w Doniecku. Potem był Malbork i wieś niedaleko Olsztyna, a w końcu Siedlce. Ale po kolei...

BOMBA W SKLEPIE

Babcia Antoniny jest Polką, mieszkała całe życie w Żytomierzu.

- Moja mama w 1977 r. wyjechała do Doniecka. Urodziłam się tam, wychowałam i wyszłam za mąż, też w Doniecku 3 lata, temu przyszła na świat nasza córka Bożenka. U nas w domu zawsze była kultura polska i wiara katolicka. Babcia uczyła swoje dzieci polskiego, mama mnie, a teraz ja uczę swoje dziecko – mówi Antonina.

Tam mieli mieszkanie, tam pracowali. Ona jako fryzjerka, on przedstawiciel handlowy. Życie toczyło się spokojnie.

- Ale przyszła wojna. Tyle że nie taka, jaką znaliśmy z kina czy telewizji. Prawdziwa wojna – mówi Andrzej. - Mieszkaliśmy 5 kilometrów od lotniska, więc pierwsze, co usłyszeliśmy, było jego bombardowanie. Potem zaczęto ostrzeliwać miasto z różnych stron. Było tak, że szedłem do sklepu po chleb, a tam nagle spadała bomba. Separatyści mogli przyjść i zrobić wszystko, choćby zabrać samochód czy mieszkanie.

Nagle przestano sprowadzać produkty żywnościowe, banki przestały pracować. Donbas, czyli Donieck, Łubańsk i małe miejscowości wokół, został zablokowany.

- Możesz tam wjechać, ale niekoniecznie wyjedziesz. Kto mógł, uciekł. Nasi znajomi też: jedni do Rosji, inni do Lwowa, a reszta na Ukrainę, do Charkowa, Dniepropietrowska i Kijowa. Są w naszym wieku i też stracili pracę – mówią małżonkowie.

MEBLE SIĘ NIE ZMIEŚCIŁY

O programie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, w ramach którego mieszkańcy Donbasu pochodzenia polskiego są sprowadzani do naszego kraju, usłyszeli w kościele.

 

Zostało Ci do przeczytania 71% artykułu

Aby przeczytać całość kup e-wydanie nr 27/2015:

Komentarze (24)

Komentarz został dodany

Twój komentarz będzie widoczny dopiero po zatwierdzeniu przez administratora

Dodanie komentarza wiąże się z akceptacją regulaminu

  • najstarsze

  • najnowsze

  • popularne

Klauzula informacyjna
Szanowny Użytkowniku

Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” zaktualizowała swoją Politykę Prywatności. Portal tygodniksiedlecki.com używa cookies (ciasteczek), aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” i jej Zaufani Partnerzy używają plików cookies, aby wyświetlać swoim użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy. Korzystanie z naszego serwisu oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Można zmienić ustawienia w przeglądarce tak, aby nie pobierała ona ciasteczek.