Mieszkaniec Pilawy przez przypadek odkrył, że do rowu przy ul. Północnej ktoś nielegalnie spuszczał ścieki. Nieczystości odprowadzano do rowu odpływem, wykonanym w profesjonalny sposób. Proceder trwał latami. Ani pracownicy Zakładu Gospodarki Komunalnej, ani urzędnicy miejscy nie mieli o nim pojęcia.
Na ślad ścieków Mirosław Sobolewski natknął się 20 lipca, kiedy biegał przy ulicy Północnej.
– Nieprzyjemny zapach poczułem z pobliskiego rowu. Podbiegłem bliżej, zobaczyłem, że w innych miejscach rów jest suchy. W jednym miejscu były ślady wylewania szamba. Zrobiłem zdjęcia i nakręciłem film, żeby potem mieć dowód na to, co zobaczyłem – mówi Mirosław Sobolewski.
Jeszcze tego samego dnia zgłosił się na Posterunek Policji w Pilawie. Nazajutrz o swoim okryciu powiadomił pisemnie Wydział Ochrony Środowiska w Urzędzie Miasta i Gminy w Pilawie oraz miński oddział Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska.
Deszczówka?
Mirosław Sobolewski swoimi obawami podzielił się z dziennikarzami. Podejrzewał, że to Zakład Gospodarki Komunalnej w Pilawie wypuszczał ścieki do pobliskiego rowu. Jak mówił, dzieje się tak, bo ZGK nie ma kanalizacji miejskiej, a swoje szamba ma nieszczelne.
Zostało Ci do przeczytania 79% artykułu
Aby przeczytać całość kup e-wydanie nr 33/2015:
najstarsze
najnowsze
popularne