Tamten sierpień był niemal tak gorący jak tegoroczny. – Piwo jasne, jasne piwo. Piwo jasne... – melodyjnie zawodził chudy mężczyzna, sprawnie przeciskający się przez przepełniony korytarz. Ojciec kupił dwie butelki Warki. – Napij się, nie będzie ci się chciało pić – poradził. Wziąłem dwa łyki. Było ciepłe i gorzkie. To nie był mój ulubiony napój. Piwo nie miało ani smaku mirindy, coli czy nawet zwykłej oranżady. Jak dorośli mogą pić coś tak paskudnego? Ale pragnienie rzeczywiście minęło.