– Mam 38 lat i nieco spełnionych życiowych marzeń. Zostałem kapitanem, mam własny dom w interesującym miejscu, założyłem rodzinę – stwierdza pochodzący z Łukowa Radosław Osiński.
– Mam 38 lat i nieco spełnionych życiowych marzeń. Zostałem kapitanem, mam własny dom w interesującym miejscu, założyłem rodzinę – stwierdza pochodzący z Łukowa Radosław Osiński.
Z danych Urzędu Morskiego w Gdyni wynika, że Radek jest obecnie jednym z trzech urodzonych w Łukowie kapitanów żeglugi wielkiej. Jedynym pełniącym służbę na morzu.
Jadę do Sobieszewa koło Gdańska. Po przejechaniu Martwej Wisły trzeba się kierować ul. Turystyczną na wschód w kierunku Sztutowa. Mniej więcej w połowie Wyspy Sobieszewskiej, w sąsiedztwie lasu widać szary, drewniany dom w norweskim stylu. Cecha charakterystyczna - na solidnym łańcuchu u podbitki dachu jest umocowany kawałek grubej deski, a na niej napis „Straszny Dwór” (drewniany dom wydaje dźwięki - skrzypi, trzeszczy). Tu z żoną i dziećmi mieszka kapitan Radosław Osiński. Razem z gospodarzem na powitanie wychodzi przyjaźnie nastawiony do gości buldog Wałek.
CHŁOPAK Z „ALEJ”
Witamy się jak starzy znajomi. Mówię, że chcę napisać o jedynym łukowianinie, dowodzącym jednostkami morskimi wielkimi jak 10-piętrowe bloki. O chłopaku, który skończył technikum mechaniczne w „Alejach” (tak popularnie mówi się w Łukowie o Zespole Szkół im. Henryka Sienkiewicza nr 1, mieszczącym się przy alei Kościuszki) i stamtąd wyruszył w świat.
– Przyznaję się do tego, że pochodzę z Łukowa. Tam mieszkają moi rodzice, wciąż ich odwiedzam. Chociaż według nich za rzadko – mówi R. Osiński. – Wrosłem już w pomorską ziemię. Na Wyspie Sobieszewskiej wybudowałem dom, zasadziłem drzewa, tu mam swoją rodzinę. A wracając do kwestii mojej nietuzinkowości - no cóż, faktycznie nie słyszałem o innym czynnym kapitanie z Łukowa. Jest to dość wąskie grono osób i pewnie by do mnie dotarło, że jest jeszcze jakiś drugi łukowianin z kapitańskim patentem.
najstarsze
najnowsze
popularne