Marek Jastrzębski, bliski współpracownik lidera Bezpartyjnych Siedlec, Andrzeja Sitnika, poczuł się dotknięty i niesprawiedliwie oceniony przez sekretarza miasta Sławomira Marchela.
http://pl.freeimages.com/
Marek Jastrzębski, bliski współpracownik lidera Bezpartyjnych Siedlec, Andrzeja Sitnika, poczuł się dotknięty i niesprawiedliwie oceniony przez sekretarza miasta Sławomira Marchela.
W jednym z artykułów powiedział on o Marku Jastrzębskim jako o jednym z panów, których złośliwość nie zna granic. Przypomnijmy, że sekretarzowi nie spodobało się, że pan Marek nagrywa obrady komisji oraz sesji rady miasta i potem publikuje je w internecie.
– Złośliwością określono coś, co nie tylko sekretarzowi Marchelowi, ale i większości radnych PiS nie mieści się w głowie – powiedział Marek Jastrzębski. – Czyli to, że bez wynagrodzenia poświęcam swój czas, by mieszkańcy Siedlec mogli zobaczyć styl pracy radnych. A że filmy te obnażają nagą, wstydliwą prawdę... To już zasługa ich bohaterów. Ja nie piszę scenariuszy. Nie prowokuję, nie zabieram głosu, a określać mnie w ten sposób może jedynie osoba sama będąca, najdelikatniej rzecz ujmując, złośliwą do granic możliwości.
Kiedy zapytaliśmy, kto najbardziej nie lubi obecności włączonej kamery, Marek Jastrzębski odpowiedział:
– Właściwie nie na rękę jest to większości radnych koalicji PiS i STS.
A mimo to na korytarzach urzędu miasta prawdopodobnie planuje się montaż kamer. Najbliższy czas zweryfikuje, czy są to tylko plotki. Czyli, jak widać, nie chodzi tyle o sprzeciw wobec nagrywania, a o to, kto to robi, i w jakim celu. Ja nagrywam, żeby pokazać siedlczanom pracę radnych. Władza, o ile dojdzie do zamontowania kamer, też będzie nagrywać. Pytanie tylko: w jakim celu? Czy nie po to, żeby wiedzieć, kto wchodzi do czyjego pokoju?
najstarsze
najnowsze
popularne