Kazimiera Matwiejczyk z domu Zychowicz chciałaby przed śmiercią zobaczyć Siedlce i poznać bliskich rodziny, która uratowała ją w czasach wojny z transportu z Zamojszczyzny.
5-letnia Kazimiera Zychowicz
Kazimiera Matwiejczyk z domu Zychowicz chciałaby przed śmiercią zobaczyć Siedlce i poznać bliskich rodziny, która uratowała ją w czasach wojny z transportu z Zamojszczyzny.
Urodziła się w 1938 roku. Mieszkała w Wielączy (pow. zamojski), kiedy hitlerowcy zaczęli wysiedlać z Zamojszczyzny dzieci i starców.
SIEDLCE ZAMIAST OBOZU ŚMIERCI
Od listopada 1942 do marca 1943 roku Niemcy wysiedlili z Zamościa i okolic ponad 30 tys. dzieci. Wiele z nich trafiło do obozów śmierci w Oświęcimiu i na Majdanku, łódzkiego obozu koncentracyjnego dla dzieci, oraz do fabryk w Rzeszy. Przewożono je wagonami bydlęcymi. Jedna ze stacji postojowych znajdowała się w Siedlcach.
Kilkuletnia Kazia przeżyła dzięki siedlczanom. Najpierw trafiła do domu Otylii Pawlikowskiej, pod adres Pułaskiego 35. Następnie do mieszkania Czesława Samulika przy Piłsudskiego 14. Na fotografii z 1943 roku widzimy pięcioletnią dziewczynkę, trzymającą lalkę. To ocalona Kazia.
ZANIM NIE JEST ZA PÓŹNO
Od chwili ocalenia nie ma dnia, by nie myślała o wydarzeniach sprzed siedemdziesięciu lat. Codziennie myśli też o Otylii Pawlikowskiej i Czesławie Samuliku, którzy jej pomogli. W rodzinnym albumie przechowuje zdjęcie, na którym pan Czesław stoi obok swojego sąsiada, Laskowskiego. Imienia sąsiada pani Kazimiera nie pamięta, ale wie, że fotografię zrobiono przy ul. 3 Maja 14, w 1946 roku, już po wojnie.
Pani Kazimiera pragnie po raz ostatni przyjechać do Siedlec i podziękować potomkom swego dobroczyńcy. Bardzo dobrze rozumie ją Mieczysław Wańczyk z Zamościa. To on postanowił jej pomóc.
– Moja żona, stryjeczna siostra Kazimiery, którą jako dziecko z transportu ocalili siedlczanie o nazwisku Łozińscy z ul. 3 Maja, też miała taką potrzebę – mówi pan Mieczysław. – Niestety, człowiek zawsze myśli, że zdąży wszystko zrobić. Krysia już nie żyje, umarła w wieku 50 lat na raka, nie zdążyła po raz ostatni przyjechać do Siedlec.
Pan Mieczysław żałuje, że wiek i zdrowie nie pozwalają mu już na podróż w imieniu żony. Jego ukochana przeżyła wojnę za sprawą Mariana Łozińskiego, który mieszkał wówczas przy ul. 3 Maja 40/6. Dziś jedyne, co może zrobić, to z ogromną wdzięcznością myśleć o siedlczanach. I pomóc pani Kazimierze w dotarciu do krewnych Czesława Samulika.
– Kazimiera bardzo chce odbyć tę podróż – mówi. – Jest schorowana, codziennie ma dializy, ale postanowiła zdążyć za wszelką cenę. I przyjedzie. Miejmy nadzieję, że nie tylko po to, by stanąć po raz ostatni w miejscach, które pamięta z dzieciństwa. Chce wyrazić swoją wdzięczność.
Jeśli wśród naszych Czytelników jest osoba spokrewniona z Czesławem Samulikiem, prosimy o bezpośredni kontakt z redakcją lub telefon pod nr 508 266 908. Fotografie z książki Beaty Kozaczyńskiej „Ocalone z transportów. Dzieci Zamojszczyzny”.
najstarsze
najnowsze
popularne