Światowe Dni Młodzieży to nie tylko okazja do wspólnej modlitwy. Do dworku w Gałkach w powiecie węgrowskim przyjechała trzydziestoosobowa grupa chińskich katolików. Pielgrzymi z Chin różnili się od tych z innych krajów, których mieliśmy okazję oglądać na siedleckich ulicach. Zakładali maski, nie pozwalali, aby ich fotografowano. Bali się represji.
Młodych Chińczyków gościła warszawska parafia św. Wacława na Gocławku. Do Gałek zaprosili ich właściciele dworku Małgorzata i Waldemar Gujscy.
- Chcieliśmy pokazać, jak mieszkał polski szlachcic, jaka jest nasza historia. Patrząc na to, z jaką przyjemnością oglądali nasze zbiory, wiem, że dobrze zrobiłam – mówi Małgorzata Gujska.
A jej mąż Waldemar dodaje:
- Naszą historią możemy się chwalić, mamy za sobą przeszło tysiąc lat chrześcijaństwa. Staraliśmy się tutaj zgromadzić wiele przedmiotów z okresu, kiedy w Rzeczpospolitej żyła szlachta. To powinni zobaczyć.
Chińczycy byli oczarowani. Najbardziej podobała im się zabytkowa architektura, stroje szlacheckie, pasy i guzki kontuszowe, a także zawieszona na ścianach biała broń. Państwo Gujscy cieszy l i się z obecności pielgrzymów z dalekiego azjatyckiego kraju. Chińczykom nie spodobała się jednak obecność dziennikarzy. Unikali kontaktu z nimi, nakładali maski, byle nie pokazać twarzy.
- Boją się represji po powrocie do Chin. Obawiają się, że zostaną rozpoznani. Niektórzy z nich jechali do Polski przez Niemcy, żeby zatrzeć ślady. Trzeba to zrozumieć – mówi organizator wycieczki ks. Krzysztof Mikołajek z parafii św. Wacława w Warszawie.
najstarsze
najnowsze
popularne