W publicznym przedszkolu choremu dziecku przysługuje 3,5 godziny terapii w miesiącu, a w prywatnym ponad 20, wszystko w ramach tej samej dotacji. Siedleccy urzędnicy nie chcą jednak sfinansować dojazdu pięciolatka do prywatnej placówki.
zdjęcie poglądowe
W publicznym przedszkolu choremu dziecku przysługuje 3,5 godziny terapii w miesiącu, a w prywatnym ponad 20, wszystko w ramach tej samej dotacji. Siedleccy urzędnicy nie chcą jednak sfinansować dojazdu pięciolatka do prywatnej placówki.
Mały Kuba jako trzylatek zaczął chodzić do miejskiego przedszkola integracyjnego. Już wtedy specjaliści podejrzewali u niego autyzm wczesnodziecięcy. Późniejsza diagnoza brzmiała – zespół Aspergera.
Zgodnie z orzeczeniem, miał zapewnioną terapię. Miejskie przedszkole integracyjne oferowało mu 3,5 godziny terapii miesięcznie: godzina z logopedą, półtorej godziny z pedagogiem, pół godziny z psychologiem, pół godziny integracji sensorycznej. Kuba przebywał w 20-osobowej grupie dzieci: 15 było zdrowych, a 5 z orzeczeniami o niepełnosprawności.
W tym czasie na ulicy Warszawskiej w Siedlcach utworzono prywatne przedszkole dla dzieci z autyzmem i zespołem Aspergera. Tam oferowano w miesiącu ponad 20 godzin terapii i grupy maksymalnie 10-osobowe. Im mniej jest dzieci w grupie, tym lepiej, bo chore maluchy mniej się wtedy denerwują i łatwiej oswajają z otoczeniem.
najstarsze
najnowsze
popularne