- Trudno mi się bawić w proroka, ale wydaje mi się, że internet udławi się sam sobą kiedyś. Ileż można...
- Trudno mi się bawić w proroka, ale wydaje mi się, że internet udławi się sam sobą kiedyś. Ileż można...
... - powiedział na spotkaniu z Czytelnikami w Muzeum Regionlanym w Siedlcach Wiesław Myśliwski. Spotkanie, zorganizowane przez Miejską Bibliotekę Publiczną w Siedlcach oraz Stowarzyszenie Pisarzy Polskich - Oddział Warszawa poprowadziła Agnieszka Osmólska-Ilczuk.
- Pan nie lubi internetu. Wieszczy mu źle.
- Nie mam.
- Widzi Pan w nim zagrożenie. A szans... żadnych? Dobra, które przynosi nam wiedzę, informacje. Dużo informacji, za dużo informacji.
- Nie widzę. Trudno mi się bawić w proroka, ale wydaje mi się, że internet udławi się sam sobą kiedyś. Ileż można... Jest jakiś poziom informacji, który człowiek jest w stanie odebrać. Najgenialniejszy To po pierwsze. Po drugie internet jest właściwie w tej chwili powiedziałbym najgroźniejszym agentem. Wszystko jest w internecie. Nawet to, czego Pani nie zrobiła i nie powiedziała, jest w internecie. Bo każdy może wpisać o Pani, co się podoba mu. W ogóle nie znając Pani. I inni to czytają.
- I myślą, że tak jest.
- I wierzą, że tak jest.
- I ja już się nie obronię.
- Nie. Człowiek wobec internetu cstajwe się bezbronny. Internet jest jak narkotyk. Uzależnia ludzi. W tej chwili są już odwyki od internetu. A ja nie mam potrzeby. Nie używam internetu.
- Ktoś Panu założył konto na profilu społecznościowym Facebook...
- Ktoś mi założył. Nie wiem, kto.
- Ktoś się bardzo stara. Dzięki temu być może ktoś sięga po Pana twórczość, albo przychodzi na Pana spotkania autorskie. Szukam jakiegoś dobra.
- Nie mam nic przeciwko Pani poszukiwaniom.
- To będę dalej przy nich trwała.
* * *
Podczas spotkania w sali audiowizualnej Muzeum Regionalnego w Siedlcach Wiesław Myśliwski opowiadał również o szczęściu do kart podczas gry w pokera, o kobietach i facetach, przeprowadzkach mieszczuchów na wieś i przegadanych - dzięki wszechobecnym telefonom komórkowym - czasach. Osoby, które przyszły go posłuchać, przybyły tak licznie, że siedziały nie tylko na dostawianych krzesełkach, ale również na podłodze. (Ana)