Z Bolesławem Prusem w „Domu nad Stawami” w 170. rocznicę urodzin autora "Lalki"

Siedlce

Violetta Machnicka 2017-07-23 12:36:12 liczba odsłon: 9689

Violetta Machnicka, fot. Beata Dawidowicz

18 lipca mieszkańcy DPS przy ul. Poniatowskiego 32 w Siedlcach uczestniczyli w prelekcji wygłoszonej przez prof. nzw. dr hab. Violettę Machnicką z Instytutu Filologii Polskiej i Logopedii UPH, poświęconej zbliżającej się rocznicy urodzin Aleksandra Głowackiego, w szczególności zaś powiązaniom pisarza z Siedlcami "Bolesław Prus w Siedlcach i o Siedlcach".

Placówka, Lalka, Emancypantki, Faraon, Dzieci, Anielka, Sieroca dola, Antek, Powracająca fala, Kamizelka – to zaledwie kilka tytułów z obszernej twórczości wyjątkowego człowieka, wybitnego powieściopisarza i nowelisty oraz najlepszego i najsumienniejszego kronikarza dziewiętnastowiecznej Warszawy.

Aleksander Głowacki, używający pseudonimu literackiego Bolesław Prus, przyszedł na świat 20 sierpnia 1847 roku na plebani w Hrubieszowie, gdzie gospodarował wówczas ksiądz parafii hrubieszowskiej, Feliks Troszczyński, krewny ze strony matki Olka, Apolonii z Trembińskich. Ojcem dziecka był Antoni Głowacki – oficjalista dworski herbu Prus.

Przyszły pisarz, wcześnie osierocony przez oboje rodziców, dorastał głównie w Puławach u babki, Marcjanny Trembińskiej, a następnie w Lublinie u ciotki Domiceli Olszewskiej.

W lutym 1862 roku Aleksander przybył wraz ze swym starszym o 13 lat bratem i opiekunem do Siedlec. Leon Głowacki otrzymał posadę nauczyciela geografii, historii oraz łaciny w Szkole Powiatowej w Siedlcach – obecnie jest to remontowany budynek IV LO im. Stanisława Żółkiewskiego przy ul. Konarskiego 1.

Warto przypomnieć, że przy ul. Floriańskiej 10 funkcjonuje I LO im. Bolesława Prusa. Otóż w roku 1918 utworzono w Siedlcach państwowe Gimnazjum im. Stanisława Hetmana Żółkiewskiego. Mieściło się ono w dwóch budynkach – przy ul. Floriańskiej powstał Wydział Humanistyczny, a przy ul. Konarskiego (dawniej Szkolnej) Wydział Matematyczno-Przyrodniczy. W roku 1923 Wydział Humanistyczny przekształcono w odrębną placówkę – Państwowe Gimnazjum im. Bolesława Prusa.

Jesienią 1862 roku bracia Głowaccy przenieśli się do Kielc, ponieważ Leonowi zaproponowano posadę nauczyciela w kieleckim Gimnazjum Męskim Klasycznym.

Kiedy wybuchło powstanie styczniowe, 16-letni Aleksander wraz z grupą kolegów po prostu uciekł do powstańców i los sprawił, że niebawem, na początku sierpnia 1863 roku, znowu znalazł się blisko Siedlec, w okolicy wsi Białka (Białki), gdzie doszło do starcia pomiędzy niewielką grupą powstańców i silnym oddziałem wojsk rosyjskich, przemieszczających się z Węgrowa do Łukowa.

Nieprzytomny i ranny Olek trafił do siedleckiego szpitala (dziś: Szpital Miejski przy ul. Starowiejskiej 15), po czym został aresztowany i tylko dzięki dobrze zorganizowanej pomocy ze strony rodziny uniknął poważnych konsekwencji za młodzieńczy idealizm.

Udział w powstaniu pozostawił bolesne ślady zarówno w ciele, jak i w psychice wrażliwego człowieka. Oczy osmalone prochem stały się uczulone na światło i zmuszały do noszenia przyciemnionych okularów, z upływem czasu pogłębiała się dokuczliwa agorafobia (lęk przestrzeni), a nieszczęścia, które spadły na wielu „buntowników” (śmierć, kalectwo, więzienia, zsyłki, konfiskaty majątków) utwierdzały Aleksandra w przekonaniu, że był to zryw przedwczesny i źle zorganizowany. Również choroba psychiczna brata, działacza Miejskiego Komitetu Czerwonych w Warszawie, pojawiła się i rozwinęła się w efekcie przegranego powstania i stanowiła najpoważniejszą, osobistą tragedię młodego sieroty. Leon zmarł w 1907 roku w Lublinie w szpitalu na oddziale dla obłąkanych.

Do Siedlec Aleksander powracał wielokrotnie już jako Bolesław Prus, w literaturze pięknej (Placówka, Grzechy dzieciństwa, Omyłka) i, znacznie częściej, w felietonistyce, tworzonej przez niemal 40 lat (1874-1911).

Najwięcej krytycznych uwag poświęcił kronikarz siedleckim pożarom, które dość regularnie (1854, 1865, 1874) nawiedzały i niszczyły tę „dziką okolicę globu ziemskiego”, uporczywie odbudowywaną z drewna, co sprzyjało kolejnym kataklizmom i było według prowokującego czytelników kronikarza zjawiskiem tak naturalnym jak „kwitnienie bzów i kasztanów, dojrzewanie zboża w lecie, padanie śniegu w zimie i pojawianie się kolorowych pończoch u dam”.

W roku 1875 dowcipny Prus ironicznie pisał w „Kurierze Warszawskim”:

Do największych oryginalnych osobowości [bezwodnej stolicy Podlasia] należy system odświeżania mieszkań. Wiadomo, że stare budowle przesiąkłe są szkodliwymi miazmatami, że napełnione są pluskwami, myszami i innym robactwem i że wreszcie ludzie myślący suszą sobie głowy nad wynalezieniem sposobów, które by niszczyły te felery. Otóż siedlczanie wynaleźli taki sposób, jeden wprawdzie, ale ogólny, który polega na tym, ażeby miasto co jedenaście lat puszczać z dymem.

Dzienniki krzyczą na Siedlce, aby czym prędzej zaopatrzyły się w straż ogniową, bądź ochotniczą, bądź najemną, dowodząc tym samym, że nie rozumieją wielkiej idei odświeżania lokalów, która tkwi nie tylko w głowach obywateli tamtejszych, ale nawet w terytorium zamieszkiwanym przez nich.

Na cóż się bowiem zda straż ogniowa z jej drabinami, toporami, brandmajstrami i sikawkami, jeżeli wody nie będzie? A w Siedlcach właśnie wody nie ma! Tłomacząc się dokładniej, musimy dodać, że tylko siedleckie studnie wody są pozbawione, w piwnicach bowiem domów tamtejszych jest jej aż zanadto.

Ciężka ta niedogodność, która od fundamentów trapi miasto, dałaby się wprawdzie usunąć za pomocą asfaltu i drenów, ale… nie w Siedlcach. Po zaprowadzeniu drenów w domach, celem ściągnięcia wody z piwnic, mógłby kto wpaść na pomysł zaprowadzenia drenów w głowach obywateli, celem usunięcia wody z mózgów, no – a bez niej czymże by została fenomenalna rasa siedlczan? Zresztą inny jeszcze wzgląd przemawia za nieosuszaniem gruntów. Dajmy na to, że skutkiem zaprowadzenia straży, miasto nie będzie mogło odświeżać się za pomocą ognia, to na jakiejże drodze odświeży się w przyszłości, jeżeli przez usunięcie wody z piwnic zapobiegnie się zawalaniu domów?... Trzeba przecież i dla idei pozostawić jakąś furtkę!

 

Spośród wielu siedleckich atrakcji największe wrażenie zrobiły na młodym Prusie więzienie i brama czy też dzwonnica miejska, o czym można przeczytać również w „Kurierze Warszawskim” z 1875 roku:

Najmonumentalniejszym gmachem w Siedlcach jest więzienie systemu celkowego. O ile system ten umoralnia więźniów, nie domyślamy się, prawdopodobniejszym jest, że ich do reszty ogłupia.

Jest tu także (naturalnie w mieście, nie w więzieniu) duża dzwonnica koloru cytrynowego, formą przypominająca bramę tryumfalno-wjazdową, która posiada własność wprowadzania w błąd osoby nieznające miasta, a przybywające do niego od strony rogatki warszawskiej. Brama ta, a raczej dzwonnica, jest zanadto wydatną, aby nie miała zaabsorbować całej uwagi podróżnika, który, zajęty nią wyłącznie, nie patrzy ani na prawo, ani na lewo i sądzi, że miasto zaczyna się dopiero poza nią. Smutne rozczarowanie! Dość bowiem stanąć przy cytrynowym budynku, aby przekonać się, że poza nim nie ma nic, a przed nim niewiele.

W roku 1890, zapewne pod wpływem siedleckich skojarzeń, w polemice z Aleksandrem Świętochowskim, zatytułowanej Słówko o krytyce pozytywnej, Prus zacytował dowcipną dykteryjkę, związaną z greckim filozofem:

Diogenes, wchodząc do małej mieściny, posiadającej ogromną bramę, zawołał:

- Obywatele! Zamknijcie bramę, bo wam przez nią miasto ucieknie…

W dorobku publicystycznym Prusa ważnym motywem siedleckim jest tekst Z powodu siedleckich wypadków, wydany w roku 1907 w Krakowie, w publikacji Na nową szkołę. Książka zbiorowa, odnoszący się do dwudniowych zamieszek o charakterze rewolucyjnym z roku 1906, krwawo stłumionych przez wojsko. Oto fragment:

Do miasta liczącego około 30 tysięcy mieszkańców, a zabezpieczonego przez pułk piechoty i pułk kawalerii, jakoby wpadło – p i ę t n a s t u (lub szesnastu) rewolucjonistów i – zaczęło strzelać do oficerów i żołnierzy, notabene – nikogo nie trafiając. W odpowiedzi na to sprowadzono jeszcze jeden pułk piechoty, kilka armat i… rozpoczęto strzelaninę, trwającą bez mała dwie doby. W ciągu tego czasu wyrzucono mnóstwo pocisków karabinowych, część armatnich, zburzono, spalono lub uszkodzono kilkanaście domów zamieszkałych, a nareszcie raniono parę setek i zabito kilkadziesiąt osób nieuzbrojonych, i nie tylko niemyślących o napadzie na wojsko, ale nawet o własnej obronie…

Odniesień siedleckich w twórczości Bolesława Prusa jest stosunkowo dużo, bo też Siedlce, nieco przekornie nazwane przez felietonistę „ogniskiem podlaskiej cywilizacji”, za każdym razem utrwalały się w pamięci pisarza jako miejsce nieobojętne zdarzeniowo, obrazowo i emocjonalnie.

●   ●   ●

Aleksander Głowacki zmarł 19 maja 1912 roku w swoim skromnie umeblowanym mieszkaniu przy ul. Wilczej 12, mieszczącym się w zadbanej kamienicy, należącej do Władysława Marzyńskiego. Został pochowany na cmentarzu Powązkowskim w Warszawie w kwaterze numer 209. Na nagrobku pisarza widniej wyryty napis:

serce serc

Violetta Machnicka, zdjęcia: Beata Dawidowicz

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Komentarze (1)

Komentarz został dodany

Twój komentarz będzie widoczny dopiero po zatwierdzeniu przez administratora

Dodanie komentarza wiąże się z akceptacją regulaminu

  • najstarsze

  • najnowsze

  • popularne

Klauzula informacyjna
Szanowny Użytkowniku

Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” zaktualizowała swoją Politykę Prywatności. Portal tygodniksiedlecki.com używa cookies (ciasteczek), aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” i jej Zaufani Partnerzy używają plików cookies, aby wyświetlać swoim użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy. Korzystanie z naszego serwisu oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Można zmienić ustawienia w przeglądarce tak, aby nie pobierała ona ciasteczek.