„Wiązanki” dostają codziennie, a kwiaty kilka razy w życiu, chociaż codziennie ratują czyjeś życie. Pracują 24 godziny non stop. Nawet kierowcy mają przerwę. Oni nie.
Ordynator siedleckiego SOR, Robert Sowiński: Nie jest lekko...
„Wiązanki” dostają codziennie, a kwiaty kilka razy w życiu, chociaż codziennie ratują czyjeś życie. Pracują 24 godziny non stop. Nawet kierowcy mają przerwę. Oni nie.
Robert Sowiński jako lekarz widział już chyba wszystko, bo pacjenci ze wszystkim przychodzą na SOR: począwszy od odcisków, dwóch krostek, które pojawiły się po wizycie u fryzjera, aż po porody czy pacjentów przywożonych na oddział w stanie krytycznym. Od 20 lat jest lekarzem, a od 12 specjalistą medycyny ratunkowej. Pracował w pogotowiu, jeździł w karetce, latał w Lotniczym Pogotowiu Ratunkowym. Teraz jest ordynatorem Szpitalnego Oddziału Ratunkowego Mazowieckiego Szpitala Wojewódzkiego w Siedlcach. Wcześniej pracował w kilku innych SOR-ach.
Siedlecki SOR codziennie przyjmuje 150 pacjentów. Jak szacują lekarze, zaledwie 30 z nich powinno tu rzeczywiście trafić. Pozostali mogliby być zdiagnozowani i wyleczeni u lekarza rodzinnego lub w specjalistycznych poradniach. Jednak tam dostać się ciężko, a na SOR-ze przyjąć muszą. I tu ciągną tłumy...
NAWET KIEROWCY MAJĄ PRZERWĘ
– Nie jest lekko – mówi R. Sowiński o pracy lekarzy SOR-u. Dyżur na tym oddziale trwa 24 godziny non stop. – Pierwsze kilkanaście godzin jeszcze jakoś się znosi – mówi. – Dużo gorsza jest druga część dyżuru. Nie mamy czasu na sen. Możemy złapać jedynie 5 czy 10 minut snu, gdy pacjentów chwilowo nie ma.
najstarsze
najnowsze
popularne