Chłód dydaktyczny
Siedlce
Bożena Luczewska-Matejek
0000-00-00 00:00:00
liczba odsłon: 4661
W salach lekcyjnych temperatura spadła do 10 stopni C. W szczytowych klasach była nawet o jeden stopień niższa. W takich, dość ekstremalnych, warunkach uczyła się 8 i 9 stycznia młodzież z siedleckiego LO im. Żółkiewskiego.
Nie był to żaden naukowy eksperyment, mający badać percepcję w warunkach niskich temperatur! Wbrew zdrowemu rozsądkowi, dbałości o zdrowie nastolatków i obowiązującemu prawu dyrektor szkoły nie odwołał zajęć, zobowiązując tym samym uczniów do realizacji obowiązku szkolnego...
Grzech zaniechania?
- Z uwagi na modernizację przyłącza energetycznego, budynek szkoły był odcięty przez kilka godzin od energii elektrycznej. Wskutek tego nie działał węzeł cieplny i cały system centralnego ogrzewania. Była to sytuacja incydentalna – tłumaczy Ryszard Kubiszyn, dyrektor IV LO.
Dlaczego Zakład Energetyczny zaplanował prace instalacyjne, wiążące się z przerwaniem dostawy prądu, w dniu zajęć dydaktycznych? I na dodatek w okresie siarczystych mrozów? Przecież dopiero skończyła się dwutygodniowa, świąteczno-noworoczna przerwa w nauce.
Trochę głupio, że to pytanie zadaje dorosłym młodzież...
Zdziwienie budzi też, że dyrektor szkoły nie skorzystał z przysługującego mu uprawnienia i nie odwołał zajęć lekcyjnych z powodu niskiej temperatury. Prawo oświatowe jednoznacznie stanowi, że temperatura w pomieszczeniach, gdzie uczy się młodzież, powinna wynosić co najmniej 18 stop. C.
- Nie będę tego komentował, dopóki nie uzyskam od dyrektora wyjaśnień na temat realizacji przynależnych mu uprawnień w tej kwestii – usłyszałam od naczelnika Wydziału Edukacji Urzędu Miasta, czyli organu prowadzącego siedleckie szkoły.
Zapewnił on jednocześnie, że nie ma problemów z niedogrzaniem siedleckich budynków oświatowych. Gros z nich to nowe i niedawno termomodernizowane obiekty. Miasto Siedlce stara się zapewnić uczniom jak najlepsze warunki do nauki.
Maslow się kłania
- Czy kogoś obchodzi, że marzniemy na lekcjach? Doprawdy trudno wysiedzieć w temp. 10 stopni przez 45 minut, a co dopiero skupić się na fizyce, matematyce lub historii – jeden z licealistów skarżył się 9 stycznia do słuchawki redakcyjnego telefonu.
Prowadzenie w takich warunkach lekcji mijało się z celem! Taką opinię potwierdziło trzech zapytanych przez „Tygodnik Siedlecki” psychologów. Każdy z nich powołał się na piramidę potrzeb Maslowa. Podstawą jej są potrzeby fizjologiczne (snu, jedzenia, zaspokojenia pragnienia oraz ciepła). Dopiero po ich zaspokojeniu człowiek jest w stanie aktywizować inne, wyższe potrzeby, w tym potrzeby poznawcze. Według Maslowa w sytuacjach ekstremalnych – jakim jest stan głodu czy zimna – realizacja potrzeb wyższych jest całkowicie zablokowana!
Utyskiwanie Żółkiewszczaków na zimno niewiele miało wspólnego ze sztubackim wymigiwaniem się od nauki. W wychłodzonej szkole nauka jest niskoefektywna lub nawet mija się z celem.
Zostało Ci do przeczytania 38% artykułu
Aby przeczytać całość kup e-wydanie nr 4/2009:
najstarsze
najnowsze
popularne