Oni kłamią. To prawda.

Siedlce

Aneta Abramowicz-Oleszczuk 2018-01-12 23:08:40 liczba odsłon: 37389

Adriana Kalska, Iza Kuna, Piotr Szwedes, Mikołaj Roznerski, fot. Aneta Abramowicz-Oleszczuk

Co za czepialska, nudna i upierdliwa baba - mogli pomyśleć niektórzy widzowie, którzy przyszli dziś wieczorem do Sali Teatralnej Centrum Kultury i Sztuki w Siedlcach na spektakl "Kłamstwo", zaprezentowany w ramach VI Ogólnopolskiego Festiwalu Teatrów Sztuka plus Komercja, i obserwowali Alice...

...Kobietę, która jadąc taksówką, widziała, jak znajomy facet całuje na ulicy nieznajomą kobietę.

Bo przecież taki pocałunek nie musiał znaczyć nic wielkiego. Bo całujący facet wcale nie musiał być TYM facetem, czyli szefem męża Alice i jego przyjacielem oraz mężem jej przyjaciółki w jednej osobie. Bo tak właściwie, to nawet gdyby TEN facet naprawdę całował jakąś kobietę, to... co Alice do tego?

Jako przyjaciółce żony TEGO faceta - dużo. Jako kobiecie, która przez 2 lata miała z TYM facetem romans - jeszcze więcej.

Nie wiemy, dlaczego się rozstali. I czy: "na pewno, na pewno".

Osoby, które myślą w tej chwili: "Świnia nie facet po prostu. Nie dość, że zdradził żonę z jej przyjaciółką, to jeszcze szybciutko wymienił ją na inny model.", są w mylnym błędzie. Bo żadnego całowania na ulicy nie było.

Rozwiązki małżeńskie przydarzają się równie często jak związki. Niekoniecznie dlatego, że nudno, trudno i jakoś nie tak. Czasami przydarzają się tak po prostu. W momencie, w którym jesteśmy przekonani, że "takie historie" już nam się w życiu nie wydarzą. I są to piękne historie.

Co za piękna, inteligentna, dojrzała kobieta - mogli pomyśleć ci z nas, którzy widzieli i słyszeli, jak Alice mówi mężowi, iż ani nie planowała, ani nie szukała romansu. Uczucie to owładnęło nią niespodziewanie. Nie było pomyłką, ani rozczarowaniem. I nie jest tematem zamkniętym.

Ktoś może zapytać w tym momencie: A czy nie prościej, szybciej i bardziej "po Bożemu" byłoby porozmawiać z własnym małżonkiem, niż szukać okazji do rozmowy z cudzym? Byłoby, gdyby... dało się rozmawiać. Gdyby było z kim i o czym. Bez rozczarowującego: po co? i banalnego: nasz związek jest na tyle dużym niezrozumieniem, że dla dobra jego i nas samych pewnych tematów bezpieczniej po prostu nie poruszać. 

Inicjując grę: "Prawda - kłamstwo - sprawdzam", trzeba się jednak liczyć z tym, że można się zapomnieć i palnąć coś, o czym w życiu by się powiedzieć nie chciało. Albo dowiedzieć się czegoś, czego bardzo nie chciałoby się wiedzieć. 

Reguły gry są proste: potrzebna jest parzysta liczba graczy w wieku 18+. Za planszę spokojnie może robić kanapa w salonie. Wygrywa ten, kto da sobie szansę i zdecyduje się wejść do gry. Przegranych nie ma, ponieważ tak naprawdę wszyscy chcą kochać - bez względu na to, czy są w związkach formalnych, partnerskich czy nieformalnych. 

A że nie zawsze mówią sobie prawdę? Bohaterowie "Kłamstwa" podpowiadają nam: Jakie życie byłoby okrutne, gdybyśmy mówili sobie wyłącznie prawdę. Choćby dlatego, że ludzie nie chcą, żeby im mówić prawdę. Kłamstwo może być dowodem przyjaźni. I miłości. Gdyby wszyscy mówili sobie prawdę, to nie ostałaby się ani jedna para na ziemi. Czasami po prostu lepiej nie mówić nic. Przez delikatność. 

"Kłamstwo" różni się od dotychczas prezentowanych w tej edycji festiwalu spektakli konkursowych tym, że nie mówi o urlopowym skoku w bok, na który się czeka cały rok. Nie opowiada też o przelotnym romansie. Bohaterowie tego spektaklu, wbrew tytułowi, powiedzieli prawdę. Co prawda nie tę, którą chcieli lub spodziewali się usłyszeć ich partnerzy, ale jednak... A że przy okazji tych wyznań okazało się, iż: "Mówię do Ciebie, że mówię, a Ty słyszysz to, co chcesz usłyszeć albo myślisz, że nie myślę, co mówię..."

Ponieważ prawda może być nie tylko wyzwalająca, ale również oczyszczająca, na banerze, reklamującym "Kłamstwo" w foyer CKiS, można było dostrzeć twarze aktorów, grających w tym spektaklu, wkomponowane w drzwiczki od bębna pralki i podpisane: wsad wymienny...  

Po generalnym praniu atmosfera się co prawda oczyściła, ale zarówno związki, jak i rozwiązki w niezmienionej postaci pozostały.

I mimo iż spektakl ten jest rekomendowany jako komedia małżeńska, to - mimo bardzo dobrej gry aktorów (Iza Kuna, Piotr Szwedes, Mikołaj Roznerski i Adriana Kalska), świetnych dialogów i monologów, stawiając się w sytuacji Alice, dochodzimy do wniosku, że tak naprawdę to... nie ma się z czego śmiać. A z uczuć, jakie łączą tę czwórkę, z całą pewnością śmiać się nawet nie wypada. ;-)

 - Szanowni Państwo, mam nadzieję, że te czasami śmieszne, ale niełatwe sztuki trafiają Wam do serc - powiedział po spektaklu, na spotkaniu z publicznością w foyer CKiS, Piotr Szwedes. (Ana)  

Komentarze (1)

Komentarz został dodany

Twój komentarz będzie widoczny dopiero po zatwierdzeniu przez administratora

Dodanie komentarza wiąże się z akceptacją regulaminu

  • najstarsze

  • najnowsze

  • popularne

Klauzula informacyjna
Szanowny Użytkowniku

Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” zaktualizowała swoją Politykę Prywatności. Portal tygodniksiedlecki.com używa cookies (ciasteczek), aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” i jej Zaufani Partnerzy używają plików cookies, aby wyświetlać swoim użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy. Korzystanie z naszego serwisu oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Można zmienić ustawienia w przeglądarce tak, aby nie pobierała ona ciasteczek.