Poszukiwacze historii, czyli: Jaki jest między nami związek? Bardzo poważny.

Siedlce

Aneta Abramowicz-Oleszczuk 2018-01-18 15:33:00 liczba odsłon: 45120

Poszukiwanie przodków jest wciągającą pasja, fot. Aneta Abramowicz-Oleszczuk

- Ty jesteś córką Mietka! - starszy Pan bardziej stwierdził, niż zapytał. Kiedy usłyszał, że jestem córką Zbyszka, zbity z pantałyku, zagadnął zaczepnie: - Taaak, to co tutaj robisz?!!

Na sobotnim spotkaniu w świetlicy w Stoku Lackim byłam jedyną osobą spoza rodziny Urbanów i Kordysów, ale... nie jedyną przyjezdną. Z Zielonki przyjechała Róża Somla-Dembowska, specjalizująca się w historii tej miejscowości (tzn. Stoku Lackiego - przyp. Ana). Z Warszawy - wujek Michała Urbana, który jest prawą ręką techniczną i organizacyjną Pani Róży. Ten młody człowiek, pochodzący oczywiście ze Stoku Lackiego, też miał kawałek drogi, ponieważ obecnie mieszka w... Ożarowie Mazowieckim. Michał jest wnuczkiem dziadka Urbana i babci Kordys. Do świetlicy w Stoku Lackim przyszedł z bratem i siostrą oraz... laptopem, skanerem i drukarką.

Jak doszło do tego spotkania?

- Wiedziałem, że Różyczka działa na terenie Stoku Lackiego. Mówię Różyczka, bo poprosiła, żebyśmy byli ze sobą na "Ty". Skomunikowaliśmy się na facebooku. Zapytałem ją kiedyś: - Czy Ty wiesz, że u mnie w rodzinie była jakaś Gorzałowa? W Stoku Lackim Gorzałów jest kupa. Skąd my jesteśmy rodziną? Usłyszałem: - Nie, my nie mogliśmy być rodziną, bo Kordysy byli bogatsi, a my byliśmy dużo mniej zamożni.
Później była rozmowa ogólna na zasadzie: Wiesz co? Pomogę Ci ustalić tę Gorzałową.

Po jakimś czasie Pani Róża odezwała się do Michała: - Wiesz, rzeczywiście była jakaś Aleksandra Gorzała. Zapytałem: - Jak ją odszukałaś? A Ona mi na to: - A tutaj wejdź sobie. Zacząłem przeglądać dokumenty, dostępne w Internecie. Zainteresowało mnie: Kto? Co? Dlaczego? Mój śp. Tata z wujkiem Serokopasem zaczęli tworzyć drzewo genealogiczne naszej rodziny. Bazuję na ich pracy. Skoncentrowałem się na starszych członkach rodziny.

 

W marcu seniorka rodu, której siostra była kiedyś sklepową w Stoku Lackim, będzie świętowała 98. urodziny. Ponieważ mieszka w Rembertowie, Michał z Panią Różą wybiorą się do niej w w odwiedziny.

- Zawieziemy jej zdjęcia. Popytamy. Może coś pamięta? - mówi z nadzieją w głosie Michał.

 

Michał - będąc w Stoku Lackim na Boże Narodzenie - pojeździł po wujkach i ciociach. Poprosił ich: przyjdźcie, weźcie ze sobą to, co macie. Zdjęcia, dokumenty, pamiątki rodzinne. A nawet jak nic nie macie, to też przyjdźcie po nowym Roku do świetlicy. Obejrzeć to, co inni przyniosą. Może kogoś rozpoznacie na tych zdjęciach. Młodych powiadomił przez facebooka.

 

Przyszło kilkanaście osób. W większości starszych. Ktoś wziął ze sobą album ze współczesnymi zdjęciami. Ktoś inny przyniósł koperty, pełne niedużych czarno-białych zdjęć z fantazyjnymi obwódkami. Ktoś wyjął z teczki mocno nadgryzioną zębem czasu fotografię i położył ją na Kenkarcie. Największą niespodziankę zrobiła pani, która z solidnej reklamówki wyjęła piękne, 100-letnie zdjęcie kilkupokoleniowej rodziny, oprawione w oryginalną ramę "z epoki".

 

Im więcej zdjęć pojawiało się na świetlicowych stołach, tym bardziej czas się cofał. A uczestnicy spotkania razem z nim.

Starszy pan na zdjęciu kilkorga kilkuletnich dzieci rozpoznał siebie. Ponieważ nie miał w domu takiej fotografii, od ręki dostał od Michała skan tego zdjęcia. Jedna z pań zobaczyła zdjęcie, zrobione podczas zaręczyn jej rodziców. I od razu sprostowała zapisaną na odwrocie datę tego wydarzenia. Ktoś w sfotografowanym w otwartej trumnie starszym mężczyźnie rozpoznał pięknie tańczącego za młodu kawalera. Ktoś inny zapytał z wyrzutem: - Skąd masz te zdjęcia?! Nigdy wcześniej ich nie widziałem!!! - Cały czas zapraszam. U mnie drzwi są dla gości otwarte. Mówiłam, że mam zdjęcia - odpowiedziała właścicielka fotografii.

Nie brakuje też zdjęć, które zachwycają swoim urokiem, intrygują i... zawstydzają zebranych anonimowością. 

- Te nowe zdjęcia są takie zwykłe. Stare są takie piękne, a my często nie wiemy, kto na nich jest - westchnęła jedna z pań.

Róża Somla-Dembowska niczym wytrawny myśliwy wychwytywała z tych skarbów rodzinnych co lepsze "kąski", polecając Michałowi ich skanowanie. Czytając opisy, jakie czasem zachowały się na tych zdjęciach oraz te, które specjalnie na to spotkanie zostały stworzone, nierzadko kręciła głową z dezaprobatą: Zobacz, taki długi opis, a nie wiem, o co tutaj chodzi. Tyle miejsca poświęcono w nim osobom, których nie ma na tej fotografii, bo albo poszły na wojnę, albo już nie żyją. Rozumiem, że one żyją w pamięci potomków i zajmują ważne miejsce w ich sercach, ale nie mogę tego napisać w podpisie pod zdjęciem, które znajdzie się w książce. 

Z wykształcenia nie jest historykiem, tylko romanistką. Do pracy nad książką o rodzie Somlów przystąpiła ze świadomością, że ma braki warsztatowe i ktoś będzie mógł jej coś zarzucić lub wytknąć. Zależało jej, żeby tych uwag było jak najmniej, dlatego zasięgnęła rady u pani Urszuli Głowackiej-Maksymiuk, ówczesnej dyrektor Archiwum Państwowego w Siedlcach.

- Spotkanie to dało mi bardzo dużo - wspomina z wdzięcznością Róża Somla-Dembowska.  

Dowiedziała się m.in., co i jak pisać i jak powinny wyglądać poprawne z punktu widzenia historyków przypisy. Usłyszała, że warto napisać jak najwięcej, ale niektóre informacje powinny być opatrzone zastrzeżeniami: jak mówił Pan X, zdaniem pani Y itp.

- Michał, ten pan się pyta, jaki związek między nami jest? - zagaja Róża Somla-Dembowska.

- Bardzo poważny - odpowiada równie poważnie Michał. - Ja lubię starsze kobiety, Różyczka lubi młodszych chłopców.
- A tak, mój mąż jest ode mnie rok młodszy - przyznaje Pani Róża. - Myśmy się z Michałem skumali przez Internet - dodaje.

Razem ze świeżo upieczoną sołtys Bogusławą Gorzałą pracują nad dwutomową historią Stoku Lackiego. Zależy im, by była to opowieść jak najlepiej udokumentowana i bogato zilustrowana. Udało im się pozyskać od mieszkańców Stoku Lackiego sporo zdjęć. Nie wszystkie są opisane. Niektóre mają błędne daty lub nawet całe opisy.

- Przygotowywałam już wystawy o historii rodu Somlów, z którego się wywodzę i - wspólnie z Bogusławą Gorzałą - o Stoku Lackim. Uważam, że wystawa dziś jest, a jutro jej nie ma. A mnie zależy, żeby po naszej pracy został jakiś trwalszy ślad. Do książki w każdej chwili można zajrzeć - mówi Róża Somla-Dembowska.

Nauczona doświadczeniem, zdobytym przy okazji pracy nad "Historią rodu Somlów", Pani Różyczka wie, że nie wszyscy trzymają zdjęcia w albumach fotograficznych. Niektórzy wtykają je za ramy obrazów o tematyce religijnej. Inni wynoszą na strych. Jeszcze inni chowają je w tapczanach. A nie brakuje i takich, którzy trzymają je w szufladach ze sztućcami, ale nie tymi najlepszymi...

* * *

Pani Różyczka z Michałem, jego wujkiem, krewnymi i Bogusławą Gorzałą wspólnie stworzyli piękną sztafetę międzypokoleniową. Z dużą ciekawością czekamy na efekty ich pracy. (Ana)

O Róży Somli-Dembowskiej pisałam również w tekście "Przecież dziadek tylko orał i przeklinał".

Komentarze (3)

Komentarz został dodany

Twój komentarz będzie widoczny dopiero po zatwierdzeniu przez administratora

Dodanie komentarza wiąże się z akceptacją regulaminu

  • najstarsze

  • najnowsze

  • popularne

Klauzula informacyjna
Szanowny Użytkowniku

Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” zaktualizowała swoją Politykę Prywatności. Portal tygodniksiedlecki.com używa cookies (ciasteczek), aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” i jej Zaufani Partnerzy używają plików cookies, aby wyświetlać swoim użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy. Korzystanie z naszego serwisu oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Można zmienić ustawienia w przeglądarce tak, aby nie pobierała ona ciasteczek.