Dariusz Kordek (drugi od lewej) zagrał w Siedlcach w swoje urodziny, fot. Aneta Abramowicz-Oleszczuk
Musical "Bodo" z Dariuszem Kordkiem w roli tytułowej, zaprezentowany dziś wieczorem na Scenie Teatralnej Miasta Siedlce w ramach VI Ogólnopolskiego Festiwalu Teatrów "Sztuka plus Komercja", okazał się teatralną podróżą sentymentalną po przystankach z życiorysu przedwojennego aktora, tancerza, scenarzysty, reżysera i producenta filmowego Eugeniusza Bodo.
Podróż ta rozpoczęła się 21 czerwca 1941 roku we Lwowie, kiedy to został aresztowany przez NKWD i wywieziony do Moskwy.
Nie była jednak chronologiczną wyprawą w głąb: ZSRR, Rosji i Cesarstwa Rosyjskiego. Po drażniącym gardło i oczy dymie, unoszącym się nad okupowanym Lwowem oraz widownią Sali Teatralnej CKiS w Siedlcach publiczność, która wybrała się na spektakl "Bodo", obejrzała migawki z życia słynnego przedwojennego aktora, nie tylko zagrane przez Dariusza Kordka, ale też przez samego Bodo. Zdjęcia tragicznie zmarłego aktora, przypomniane na zaaranżowanym na tę okazję ekranie kinowym Starego Kina razem z fragmentami filmów i piosenek, które "zrobił", sprawiły, iż "powróciliśmy jak za dawnych lat w zaczarowanych marzeń świat".
Przystanki, które wyznaczyły szlak tej podróży, okazały się kamieniami milowymi w życiorysie Bodo. Dzieciństwo, młodzieńczość, Reri (tahitańska aktorka), Witek (Witold Roland - aktor, który 27 maja 1929 zginął na miejscu na skutek obrażeń, jakich doznał w wypadku samochodowym. Za kierownicą Chevroleta siedział Eugeniusz Bodo. Aktor został skazany na karę pozbawienia wolności w zawieszeniu.), "Strachy", wojna.
Gdyby to Bodo miał zaproponować te przystanki, prawdopodobnie byłyby wśród nich jeszcze co najmniej dwa - mama [Tak jak niania śpiewała "zimnemu draniowi nad kołyską", iż zdobędzie w życiu wszystko i usunie wszystkich w cień, tak mama małego Gienia marzyła, by jej syn był królem życia, najlepiej bardzo znanym adwokatem lub lekarzem. I żeby udało mu się złapać świat do kapelusza.] i Sambo (dog niemiecki – arlekin, który został przypadkowo zabity podczas powstania warszawskiego).
W spektaklu Sambo pojawił się tylko na zdjęciu, do którego zapozował ze swoim panem. Na deskach Sceny Teatralnej nie wystąpił, ponieważ... "był akurat na spacerze z Maciejem". Nie znaczy to jednak, że tego wieczoru nie było na scenie żadnego psa. Czarny, mokry od deszczu mop (czyt. pies - przyp. Ana) został przesunięty przez scenę przez swoją pancię tak sprawnie, że nawet z radości zaszczekał, mniejsza o to, że jej głosem. ;-)
Bodo nie był obdarzony zbyt silnym głosem. Zdobywał publiczność w mig: wdziękiem, stylem, szarmem, szykiem i temperamentem scenicznym.
Dariusz Kordek - patron artystyczny tegorocznej edycji festiwalu - ze swoim głębokim, pięknym, mocnym głosem postawił tego wieczoru na dystans. I do granej przez siebie postaci i do samego siebie. [Być może dlatego, że zaprezentował się przed siedlecką publicznością w swoje urodziny.] Dlatego w "Sex appealu", ucharakteryzowany tak jak Bodo w filmie "Piętro wyżej" na Mae West wypadł całkiem przekonująco. Nie tylko wizualnie. ;-)
Publiczność usłyszała więc niezapomniane szlagiery, m.in.: "Zrób to tak", "Umówiłem się z nią na dziewiątą", "Już taki jestem zimny drań", "Ach te baby", "Najcudowniejsze nóżki" z repertuaru Bodo oraz tango "Ostatnia niedziela", śpiewana m.in. przez Mieczysława Fogga i "Ach jak przyjemnie", spopularyzowane przed wojną dzięki wykonaniu Heleny Grossówny.
Klimat świata w starym stylu oddawały: woalki, toczki, pantofelki na klamerki oraz garnitury, smokingi i fraki. Podkute metalowymi blaszkami buty do stepowania założyli i panie, i panowie.
Ubarwiały go: mandolina, melonik, laseczka, hulajnoga i wrotki. Uwiarygodniały: "kresowe" "ł", obcobrzmiące pseudonimy aktorek (Reri i Nora Ney) oraz nazwiska: Bucholtz, Kielman i Fingelbaum. A "dwaj koledzy" sceniczni Bodo w jednej z piosenek byli - niczym w teledysku do piosenki "Nikt, tylko ty" z Anną Jantar - łudząco podobni do grających z nimi w musicalu "Bodo" jakże urodziwych koleżanek.
Bohdan Eugène Junod urodził się 28 grudnia 1899 roku. Do dziś nie wiadomo, czy w Genewie, czy w Łodzi. Zmarł 7 października 1943 roku w łagrze w Kotłasie (ZSRR). 18 października 1991 r. na podstawie artykułu 3. Ustawy Federacji Rosyjskiej o Rehabilitacji Ofiar Politycznych "Żano-Bodo Eugeniusz Bogdan, syn Teodora, z zawodu aktor, reżyser", oskarżony o szpiegostwo - jak opisano go w NKWD-owskich kartotekach - doczekał się pełnej rehabilitacji.
* * *
Jak na ironię losu, ostatnim z blisko 30 filmów, w jakich zagrał Bodo, był "Za winy niepopełnione". Filmem niedokończonym z powodu wybuchu II wojny światowej był natomiast "Uwaga szpieg", w którym aktor wcielił się w agenta polskiego wywiadu.