Gminne grzechy zaniechania

Łuków

0000-00-00 00:00:00 liczba odsłon: 2983

Samorząd na terenie gminy może zrobić niemal wszystko. Może nawet podjąć uchwałę o budowie rakiety i wystrzeleniu jej w kosmos, byleby to było zgodne z prawem, a gmina miała pieniądze na realizację zamiaru. Samorząd może też nie podejmować uchwał o inwestycjach oczekiwanych przez mieszkańców.

Rozliczenie radnych nastąpi przy wyborach. Czy będą o tym pamiętali mieszkańcy gminy Łuków, gdzie radni popełnili błędy zaniechania?

Gmina Łuków od lat uchodzi za wzór działań samorządowych. Najwcześniej w regionie zwodociągowana, z niemałą siecią gazociągową i siecią dróg, z dobrymi szkołami. Na wiele z tych inwestycji samorząd brał pieniądze ze źródeł zewnętrznych, w tym też z unijnych, ryzykując zadłużenie w bankach, gdyby dotacje nie były przyznane. Aż nadszedł rok 2006, gdy doświadczeni radni Rady Gminy, nie wiedzieć czemu, przestraszyli się ryzyka i... nie zgodzili się podjąć uchwały o budowie za unijne pieniądze drogi Biardy - Gręzówka - Klimki - Dąbie. Po tej decyzji Rada Gminy podejmowała kolejne, podobnie nierozsądne. Spiritus movens tych działań wydaje się być radny Mariusz Osiak.

Wokół radnego Mariusza Osiaka, nauczyciela geografii z Zalesia, zgromadziło się kilkoro innych, z różnych powodów niezadowolonych z działalności wójta i samorządu. Po wyborach M. Osiak został przewodniczącym Rady Gminy, a jego zwolennicy utworzyli w Radzie tzw. koalicję. Wchodzą do niej oprócz M. Osiaka: Antoni Szaniawski z Łazów, Bogumiła Rozwadowska z Dminina, Bogumiła Łukasik ze Świdrów, Zdzisław Fejtko z Czerśli, Mirosław Dybciak z Sięciaszki II, Elżbieta Dynek ze Żdżar, Zbigniew Karwowski z Aleksandrowa i Piotr Ponikowski ze Strzyżewa. Z grupą tą czasem sympatyzuje Tadeusz Federczyk z Gręzówki, który formalnie stara się zachowywać dystans do wszystkich.
***
Droga, grzech pierwszy

Droga Biardy - Dąbie wiedzie przez pola i las. Obecnie na odcinku 9 km jest wysypana żwirem. Asfaltem pokryty jest kawałek z Gręzówki do Klimek. Dywanik asfaltowy na całej długości kosztowałby w 2006 roku ok. 10,5 mln zł. Z budżetu gminy należało wyłożyć 2,6 mln zł. Reszta miała pochodzić ze ZPORR-u. Pieniądze były w zasięgu ręki. Wystarczyło złożyć wniosek. Na przygotowanie dokumentacji oraz wykup gruntów, Rada Gminy zdecydowała się wcześniej wydać prawie 200 tys. zł. Później radni postanowili, że budowy drogi nie będzie. Wkład własny gminy chciano przeznaczyć na rozbudowę Zespołu Szkół oraz na wybudowanie drogi wiejskiej w Zalesiu.

Nowa droga przydałaby się mieszkańcom Dąbia i Żdżar, bo łatwiej byłoby im dostać się na cmentarz, a droga do Siedlec z pominięciem Łukowa byłaby krótsza o kilkanaście kilometrów. Mieszkańcy Gręzówki oczekują drogi do Biard jak kania dżdżu. Sołtys Gręzówki, Leszek Kobojek, uzasadnia to skrótem w podróży. – Teraz gimbus do szkoły, jadąc szosą, robi 7 km. Przez pola do Biard byłoby nie więcej niż 3 km. Do Dąbia ludzie z Gręzówki jeździliby mniej, ale jak ktoś udawałby się do Żelechowa albo Garwolina, to też miałby dobrze, bo omijałby Łuków – dodaje sołtys.

Radny Tadeusz Federczyk jest dziś kojarzony z „grupą Osiaka”, lecz podczas głosowania uchwały w sprawie budowy szosy był „za”. – Żałuję, że nie udało się zrealizować tej inwestycji – mówi wprost radny z Gręzówki.

Teraz na budowę całego odcinka nie ma żadnych szans. Obszar pomiędzy wsiami, jakie miała połączyć szosa, został włączony do strefy chronionej przyrodniczo w ramach projektu „Natura 2000”. Poza tym Unia Europejska w nowym okresie finansowania nie przeznacza dotacji na budowę i modernizację dróg gminnych.

– Jestem zwolennikiem ekologów. Gdyby ta droga powstała, rozjeżdżono by nam otulinę rezerwatu „Jata” – argumentuje przewodniczący Rady Gminy. Sołtys  L. Kobojek rozsądnie stwierdza, że postęp cywilizacyjny powoduje koszty.

– Mimo wszystko to nie względy ekologiczne zaważyły na odrzuceniu tego projektu, tylko ekonomia i warunki techniczne. Było to przedsięwzięcie kosztowne i nawet przy większościowym współfinansowaniu ze ZPORR-u, czego nie jestem pewien, doszłoby do zablokowania pozostałych inwestycji w gminie. Gdyby szosę udało się wybudować, wkrótce okazałaby się za wąska do obecnych wymogów ruchu drogowego. Uważałem, że droga z Biard do Dąbia nie jest dla gminy najpotrzebniejsza i zagłosowałem na „nie” – wyjaśnia M. Osiak.
***
Ścieki, grzech drugi

Wójt gminy, Kazimiera Goławska zaproponowała, by utworzyć kilka aglomeracji wiejskich, co dawałoby szansę na  łatwiejsze pozyskiwanie pieniędzy z funduszy unijnychna wspólne inwestycje, np. oczyszczalnie ścieków. Jedna z nich miała być zlokalizowana w Gręzówce. Miała być, ale nie będzie.

– Przyjęliśmy uchwałę, że większość dużych wsi, w których powstanie kanalizacja sanitarna, podłączymy do oczyszczalni w Łukowie. Wiemy o jej niewykorzystanych możliwościach technologicznych – mówi M. Osiak, twierdząc, że budowanie kilku oczyszczalni ścieków na terenie gminy jest nieopłacalne. – W Ryżkach działa oczyszczalnia, a do każdego metra sześciennego ścieków odprowadzanych tam przez mieszkańców, z budżetu gminy dopłacamy po 3 zł! Gdyby nie to, ludzie musieliby płacić po 6,30 za metr sześcienny ścieków. Kogo na to stać? – pyta retorycznie przewodniczący.

Dobrze, że M. Osiak, a z nim także radny z Gręzówki, Tadeusz Federczyk, zwracają uwagę na koszty. Dziwi jednak to, że doszło do głosowania uchwały o oczyszczalni w sytuacji, gdy wcześniej o takiej koncepcji, by do miasta skierować ścieki ze wszystkich okolicznych wsi, nie rozmawiano ani z władzami miasta, ani z kierownictwem Przedsiębiorstwa Usług i Inżynierii Komunalnej w Łukowie, które eksploatuje miejską oczyszczalnię ścieków.

T. Federczyk mówi, że prowadził rozmowy z radnymi Rady Miasta, a nawet z wiceburmistrzem Jarosławem Sychem oraz burmistrzem Zbigniewem Zemłą i oni twierdzili, że współpraca z miejską oczyszczalnią jest możliwa. Jerzy Kamiński, przewodniczący Rady Miasta, wyraził zdziwienie i stwierdził, że oficjalnie nikt z Rady Gminy Łuków nie występował do władz miejskich o odbiór ścieków z terenu wsi, a konsultacje radnych czy wójta, miały charakter wstępny.

– Niedawno przysłano nam z PUIK-u pismo, z którego wynika, że nie są tam zainteresowani współpracą z nami. Zamierzamy podjąć w tej sprawie rozmowy z władzami miasta – informuje M. Osiak.

Wiele te rozmowy nie dadzą. Jak nam powiedział Jerzy Sawicki, prezes PUIK-u, miejska oczyszczalnia, po modernizacji przeprowadzonej pod koniec lat 90. ma niemal w pełni zbilansowaną gospodarkę ściekową. Niewykorzystane możliwości technologiczne to już historia. Niewielkie rezerwy są zabezpieczone na potrzeby rozwijającego się miasta.

Gmina problem gospodarki ściekowej będzie musiała rozwiązać sama, wydając na to wyłącznie własne pieniądze.

– Oczyszczalnia w Gręzówce jest nam potrzebna. Działa tu zakład przetwórstwa spożywczego, który korzysta z szamb. Jest to kosztowne. Gmina wydała w 2008 roku 60 tys. zł na dokumentację podłączenia Gołaszyna, Ławek i Gręzówki do kanalizacji miejskiej. Nie skorzystaliśmy z niego, bo żyliśmy w przeświadczeniu, że miasto będzie z nami współpracowało. Teraz zostaliśmy z niczym – gorzko podsumowuje T. Federczyk. Nie ukrywa, że w głosowaniu popierał koncepcję mariażu z miastem.

– Pieniądze wspomniane przez radnego wydaliśmy na trzykrotne opracowywanie koncepcji gospodarki ściekowej na terenie gminy, w ramach której przewidywano budowę oczyszczalni w Gręzówce i podłączenie do niej Ławek oraz Gołaszyna – wyjaśnia Wiktor Osik, wicewójt gminy Łuków. – Wcześniej planowano budowę kolektora i podłączenie go do kanalizacji miejskiej. W tej sprawie wójt Kazimiera Goławska rozmawiała z władzami miasta, ale była mowa tylko o ściekach z Gołaszyna. Rada Gminy przyjęła jednak koncepcję niemożliwą do realizacji, chcąc skierować do oczyszczalni w Łukowie ścieki ze wszystkich okolicznych wsi. Poza tym trzeba zwrócić uwagę na to, że w przypadku podłączania Gołaszyna do kanalizacji miejskiej, na koszt gminy trzeba by budować przejście pod torami kolejowymi, bo podłączenie do kanałów miejskich miało nastąpić w Łukowie w okolicach Szkoły Podstawowej nr 5. Drugie rozwiązanie - czekać do chwili, gdy miasto wyprowadzi kanalizacje na obszar za torami.
***
Świetlica, grzech trzeci i nie ostatni

Mieszkańcom wsi Ryżki zamarzyło się wybudowanie w ich miejscowości Centrum Integracji Pokoleń. Wieś rozwija się, jest jedną z największych w gminie. Ze względu na budowę nowych osiedli mieszkaniowych, w Ryżkach, jak nigdzie, przybyło dzieci. W pobliskiej szkole trzeba było uruchomić dodatkowy oddział przedszkolny. Jest sporo młodzieży.

– Cieszy mnie rozkwit Ryżek – mówi Kazimiera Goławska. – Niepokój wzbudza jedynie to, że społeczność miejscowości dzieli się na grupy: tych, co mieszkali tu z dawien dawna i zajmowali się rolnictwem, tych, którzy pracowali w dawnym POM-ie, a dziś mieszkają w kilku blokach z lat 70., i tych co całkiem niedawno przyjechali z miasta na osiedle nowo wybudowanych domów jednorodzinnych. Wszystkim brakuje świetlicy.

Z inicjatywy sołtysa Ryżek, Stanisława Skwarka oraz Rady Sołeckiej i strażaków z OSP opracowano koncepcję architektoniczną nowego budynku. Mogliby z niego korzystać: Koło Gospodyń Wiejskich, Straż Pożarna, klub sportowy i lokalne stowarzyszenie społeczne. Pomyślano o młodzieży, planując na poddaszu kawiarenkę internetową. Budynek miałoby stanąć na centralnym placu wsi, gdzie dawno temu była drewniana świetlica. Ze wstępnych wyliczeń CIP miał kosztować 1 mln zł. Po konsultacjach z K. Goławską i urzędnikami z Referatu Inwestycji Urzędu Gminy zgodzono się, że budowa nie będzie droższa niż 700 tys. zł.

Radni tymczasem zaproponowali, by na świetlicę zaadoptować starą, ciasną i zagrzybioną zlewnię mleka. Sprawę dyskutowano przy okazji uchwalania budżetu gminy na 2009 rok. Budowie świetlicy w Ryżkach przeciwstawiano konieczność rozbudowy biblioteki i świetlicy w Dmininie, co postulowała radna B. Rozwadowska.

Gmina na „Ryżki” może pozyskać 500 tys. zł z PROW, ale trzeba wyłożyć tyle ile wydano na nikomu niepotrzebną już dokumentację drogi Biardy - Dąbie (200 tys. zł). Pomimo wyjaśnień wójta, że oba projekty, przy pozyskaniu pieniędzy ze źródeł zewnętrznych, można będzie zrealizować („Dminin” i „Ryżki”), postulowana budowa w Ryżkach stała się jednym z głównych powodów nieuchwalenia w grudniu budżetu gminy. Stało się to po raz pierwszy od 36 lat!

Przyszłość ryżkowskiego CIP-u jest niepewna. Rozsierdza to działaczy. – Jak to możliwe, by mieszkańcy innych wsi, chociażby to byli radni, decydowali o zagospodarowaniu naszej miejscowości?! – irytuje się sołtys S. Skwarek. – Mówią nam a to o zlewni mleka, a to o budowie świetlicy bliżej osiedli mieszkaniowych, a to podsuwają pomysły, by właściciele prywatnych firm dali wsi działki. Są to pomysły do niczego. Zrobimy we wsi zebranie. Zobaczymy jak będzie się tłumaczył nasz radny, Zdzisław Fejtko, który przed głosowaniem wniosku na posiedzeniu komisji finansowej wyszedł, a na sesji był przeciwko budżetowi, a więc przeciwko naszej inwestycji. Mieszkańcy zdecydowali o budowie Centrum nie po to, by teraz kombinować, albo z tych planów rezygnować.

– Koncepcja mieszkańców Ryżek jest nie do przyjęcia ze względu na zbyt dużą kubaturę tego Centrum w stosunku do planowanych kosztów – oponuje szef Rady Gminy. – Sprawdziłem, że za 700 tys. zł nie uda się wybudować  planowanego Centrum Integracji Pokoleń. Na to potrzeba co najmniej 1.134 tys. zł, przy założeniu, że budynek nie będzie miał piętra. Zresztą początkowo sołtys Ryżek przedstawiał mi plany tak, że wynikało z nich, że budynek będzie parterowy. Czuję się przez sołtysa oszukany, ale mimo wszystko szanuję decyzje mieszkańców. Nie będziemy dyktować, co i gdzie mają budować. Rada Gminy określi jedynie zakres finansowy inwestycji i czas jej realizacji. Na razie przeznaczyliśmy 30 tys. zł na dokumentację techniczną przyszłej świetlicy – zakończył M. Osiak.

Przewodniczący Rady Gminy, a wraz z nim inni radni z jego grupy, uważają, że to dobrze, gdy są spory na sesjach czy dyskusje na posiedzeniach komisji. – Nie podzielamy zdania, że rację ma ten, kto ma większość – mówią. – Powinniśmy dążyć do porozumienia. Jednak dotychczasowy consensus zazwyczaj był sztuczny. Zawierany czasem dla świętego spokoju. Ja też głosowałem nie raz dla świętego spokoju tak, jak chciała większość, albo wójt. Nie jestem z tego zadowolony, bo preferuję inny model sprawowania władzy – dodał M. Osiak.

Patrząc z zewnątrz, widać to tak, że stary model, jaki by on nie był, dał gminie Łuków możliwość niespotykanego często rozwoju. Dzięki nowemu modelowi gmina straciła już kilka szans i setki tysięcy złotych. I co dalej?

Piotr Giczela
Komentarze (29)

Komentarz został dodany

Twój komentarz będzie widoczny dopiero po zatwierdzeniu przez administratora

Dodanie komentarza wiąże się z akceptacją regulaminu

  • najstarsze

  • najnowsze

  • popularne

Klauzula informacyjna
Szanowny Użytkowniku

Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” zaktualizowała swoją Politykę Prywatności. Portal tygodniksiedlecki.com używa cookies (ciasteczek), aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” i jej Zaufani Partnerzy używają plików cookies, aby wyświetlać swoim użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy. Korzystanie z naszego serwisu oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Można zmienić ustawienia w przeglądarce tak, aby nie pobierała ona ciasteczek.