Spędził w areszcie tydzień. Cieszy się, że nie zakończył tego pobytu na cmentarzu.
fot. Pyt
Spędził w areszcie tydzień. Cieszy się, że nie zakończył tego pobytu na cmentarzu.
- Wiele razy, gdy przechodziłem obok więzienia, zastanawiałem się, jak tam jest. Teraz już wiem. Nic przyjemnego. Zwłaszcza przy jednym oddziałowym – opowiada pan Krzysztof.W siedleckim Zakładzie Karnym spędził 8 dni. – I omal się tam nie przekręciłem.
PIERWSZY RAZ
Pan Krzysztof nie jest przestępcą. Do aresztu trafił, bo trzy razy nie stawił się na rozprawę, na której miał być świadkiem. Adres zamieszkania ma w Siedlcach, ale większą część roku spędza w pracy, jeżdżąc po całej Polsce.
– Wezwania przychodziły, ale mnie nie było.
Warszawski sąd (bo świadkiem miał być na sprawie w stolicy) zdecydował więc o jego zatrzymaniu na 30 dni. Tradycyjnie nie było go w domu, ale gdy dowiedział się, że policja go poszukuje, sam poszedł na komendę.
– Zdawałem sobie sprawę, że pojadę prosto do aresztu. Nie zamierzałem się jednak ukrywać.
Rzeczywiście, z komendy przewieziono go prosto do aresztu.
– To był mój pierwszy raz pobytu w areszcie, i będę się starał, żeby był ostatnim. Drugiego dnia po przewiezieniu zapytałem oddziałowego, czy można się tu wykąpać. Usłyszałem, że może chciałbym też kur..y, zamówić, wypowiedziane z ironią. Zrozumiałem, że o kąpieli mogę zapomnieć, ale bardzo zdziwił mnie ton i sposób odpowiedzi.
Pan Krzysztof mówi, że tylko jeden oddziałowy tak się do niego zwracał.
najstarsze
najnowsze
popularne